Po odcięciu głowy od tułowia kamiennym narzędziem czaszkę starannie oprawiano. Najpierw zdejmowano skórę, obcinano nos, uszy, wydłubywano oczy, odcinano czerep i wyjadano mózg. Potem usuwano żuchwę, miażdżono twarzoczaszkę i starannie wygładzano jej ostre kanty. Ludzka czaszka miała odtąd służyć jako naczynie. Do takich wniosków doszedł zespół brytyjskich paleoantropologów, badających ślady narzędzi na trzech czaszkach sprzed 14,7 tys. lat, odkrytych w 1987 r. w jaskini Gougha, koło miasta Cheddar (w południowo-zachodniej Anglii).
Silvia Bello z Natural History Museum w Londynie twierdzi, że było to działanie rytualne, a czaszki-puchary stanowiły rodzaj trofeów, choć nigdy nie dowiemy się, czy przodkowie Brytyjczyków pili z nich wodę, czy krew. Wyniki badań opisane w miesięczniku „Public Library of Science” prezentują być może jeden ze starszych, ale na pewno nie jedyny dowód na takie praktyki.
Czaszki-puchary z czasów tej samej kultury magdaleńskiej znaleziono też we Francji, a z późniejszych okresów –w Niemczech czy w Peru. Zanim trafili na nie archeolodzy, takie praktyki znane były z tekstów – Herodot opisywał pijących z czaszek Scytów, Sima Qian (kronikarz Pierwszego Cesarza Chin) Chińczyków, Paweł Diakon – Longobardów, a Magnus Olaffson – wikingów. Choć relacje te miały dowieść okrucieństwa i prymitywizmu owych ludów, badania potwierdziły, że historycy nic nie wymyślali, tylko opisywali praktyki powszechne na całym świecie.
„Być albo nie być” – zastanawiał się Hamlet, trzymając ludzką czaszkę, symbol śmierci i przemijalności życia.