Na kształt rodziny wpływ miały religia i obyczajowość. Rodziny były znacznie liczniejsze tam, gdzie zezwalano na wielożeństwo (choć utrzymywanie wielu kobiet i dzieci zawsze stanowiło przywilej najzamożniejszej grupy wybrańców). W takich rodzinach kobiety nie bywały partnerkami mężczyzn, a stosunki oparte na współzawodnictwie między kobietami były bardzo skomplikowane. Pozamykane w domach Chinki czy Arabki miały rodzić potomków, ich jedyną kartą przetargową w relacjach z małżonkiem było łoże i synowie. Związki rozpadały się rzadko, bo kobiety nie dysponowały majątkami, dzieci zaś były własnością ojców. W tym kontekście monogamia, najpierw w starożytnej Grecji i Rzymie, a potem w kulturze judeochrześcijańskiej, miała chronić kobietę i jej pozycję w rodzinie. W kształtującym nasze pojęcie moralności dekalogu wartość rodziny zawarta jest w przykazaniu: czcij ojca swego i matkę swoją. Ojco- i matkobójstwo napiętnowano jako największą ze zbrodni, co oznacza, że wcześniej musiało się zdarzać i nie było tak potępiane. Podczas gdy szacunek dla rodziców był obowiązkiem, nie istniał nakaz kochania dzieci, co fatalnie odbiło się na ich pozycji.
W starożytnej Grecji i Rzymie kobieta była podporządkowana najpierw ojcu, a potem mężowi. Prawowita małżonka rodziła obywateli, ale sama nie uczestniczyła w polityce; wnosiła majątek, lecz w razie rozwodu część pozostawała w rękach jej męża; córki były mniej warte niż synowie. Jednak dokładna analiza źródeł dowodzi, że sytuacja kobiet nie była tak fatalna. Jak zauważa Andrzej Wypustek w „Życiu rodzinnym starożytnych Greków”, paternalizm Greków wynikał z dużej różnicy wieku między mężem i żoną, ponadto w epoce hellenizmu zmieniono prawo na znacznie przychylniejsze kobietom, chociażby w kwestii rozwodów czy zdrad.