Kosmonauta nie tylko musi być odporny na stres i cieszyć się ponadprzeciętnym zdrowiem, mieć mocne kości i nerki bez kamieni, ale również powinien nie chrapać, nie wydzielać nieprzyjemnego potu, nie mieć nieświeżego oddechu. Przydatny może okazać się upośledzony węch oraz pewne cechy charakteru, które japońscy specjaliści zajmujący się rekrutacją astronautów nazywają umiejętnością zachowania balansu. W praktyce oznacza to znalezienie osoby, która z jednej strony będzie podczas podróży kosmicznej udawać posłuszne dziecko, a z drugiej wykaże się samodzielnością i pomysłowością, aby w nieprzewidzianych okolicznościach umieć podejmować niezależne decyzje i móc liczyć na siebie.
– O wiele trudniejsze od zapanowania nad fizjologią są w kosmosie problemy natury psychologicznej – przekonuje prof. Jerzy Achimowicz, szef współpracującej z NASA Pracowni Psychofizjologii Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej w Warszawie. – Chodzi o interakcje między ludźmi, którzy podróżują w niewielkiej grupie i żyją na małej przestrzeni.
Pod Moskwą trwa już symulowana wyprawa na Marsa z udziałem sześciu mężczyzn, którzy na 520 dni zamknęli się w odciętej od świata kapsule. Naukowcy sprawdzają ich reakcje w sytuacjach krytycznych, obserwują, jak walczą ze stresem lub zwykłą nudą. Uciążliwe skutki uwięzienia w sztucznym środowisku to codzienność nie tylko załogowych lotów na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Bogatsze doświadczenie zebrano przy okazji wypraw na bieguny Ziemi. Okazuje się, że największym wyzwaniem podczas rocznego pobytu w stacji arktycznej nie jest aklimatyzacja do surowej pogody, lecz to, jak nieliczna grupa towarzyszy, którzy sami się nie dobierali, radzi sobie w warunkach całkowitej izolacji od świata.