Niezbędnik

Gra słowem

Mirosław Gryń / Polityka
Poczucie humoru, jak gust, jest sprawą wybitnie indywidualną. Nie ogranicza to popularności zabawy formą języka.

Aby móc skutecznie używać języka do komunikacji z innymi ludźmi, należy trzymać się przyjętych zasad. Paradoksalnie jednak gra z konwencją, naginanie i łamanie zasad nie prowadzi do braku zrozumienia intencji nadawcy komunikatu słownego, ale zostaje docenione jako wykorzystanie ukrytego potencjału języka, rodzaju gry zręcznościowej polegającej na dostrzeżeniu tego, co na co dzień jest skutecznie przesłonięte konwencjonalnym użyciem.

Błyskotliwe riposty, literackie eksperymenty językowe, dowcipy i inne przejawy komizmu słownego wydają się domeną dorosłych. Okazuje się jednak, że już małe dzieci zdają sobie sprawę z możliwości, jakie daje język. Co więcej, dzieci równie chętnie eksperymentują nawet w obcym języku, przy jeszcze skromnej wiedzy użytkowej. Moja starsza córka w wieku 4,5 lat, kiedy jej znajomość języka angielskiego ograniczała się właściwie do nazw kolorów i pierwszych liczebników zauważyła zbieżność przysłówka too i liczebnika two. Na I love you, odpowiedziała nie standardowym I love you, too, ale I love you three wymieniając przysłówek na liczebnik trzy ponieważ w dwa (ang. two) nie byłoby słychać różnicy. Mówiąc to uśmiechnęła się szelmowsko, sprawdzając, czy docenię żart. Podobnie druga córka z upodobaniem nazywa tatę Daddy bear, wdzięcznie przerabiając nazwę zabawki pluszowego misia (daddy – tatuś, teddy bear – miś).

Kwiz dingbatowy

Zbieżności fonetyczne są jednymi z najoczywistszych mechanizmów językowych wywołujących efekt humorystyczny. Są podstawą gry słów często wykorzystywaną w dowcipach językowych i jednym z aspektów gry z formą.

Niezbędnik Inteligenta „O języku” (100060) z dnia 23.10.2012; KOMUNIKACJA JĘZYKOWA; s. 88
Reklama