Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

Piosenka ponad frontami

„Lili Marleen”, melancholijna piosenka o miłości żołnierskiej, powstała w Niemczech w czasach, gdy wszystko, co nosiło znak niemiecki, bywało przyjmowane w najlepszym razie z rezerwą. Ale podbiła serca także żołnierzy alianckich i była śpiewana po obu stronach frontów II wojny. Popularna jest do dziś.

Gdy w maju 1945 r. gen. Dwight Eisenhower odwiedził jedną z amerykańskich dywizji stacjonujących w Tyrolu, dowiedział się, że w miasteczku mieszka autor tekstu piosenki szczególnie lubianej przez niego samego i jego żołnierzy. Nawykły do posłuchu, rozkazał: Przyprowadźcie go do mnie! Adiutant wybąkał, że poeta Hans Leip właśnie położył się spać. Ku zdumieniu wszystkich Eisenhower zaśmiał się i powiedział: Niech śpi spokojnie, to jedyny Niemiec, który w czasie tej wojny sprawił całemu światu przyjemność!

Chodziło o piosenkę „Lili Marleen”, od czterech już prawie lat rozbrzmiewającą wtedy po obu stronach frontu. Eisenhower miał ciągle jeszcze w uszach jej melodię – towarzyszyła ona, grana przez orkiestry wojskowe, jego oddziałom wkraczającym do Paryża, ciągle powtarzana przez radiostacje armii USA, nucona przez żołnierzy, budząca zachwyt podczas przyfrontowych koncertów organizowanych dla Amerykanów, kiedy „Lili Marleen” w języku angielskim wykonywała, i to porywająco, uwielbiana Marlena Dietrich...

„Lili Marleen”, ta melancholijna piosenka o miłości żołnierskiej, to fenomen bezprecedensowy w dziejach gatunku. Bo wszystko było przeciwko niej: to, że nosiła piętno nazistowskie, bo powstała w Niemczech, jej autorami byli Niemcy, pierwszą, najsławniejszą wykonawczynią była Niemka, nadawało ją, stopniowo czyniąc popularną, wojskowe radio niemieckie w Belgradzie, przekazujące programy na obszar Afryki Północnej, przeznaczone dla Afrika-Korps, a było to w czasie okrutnej wojny i zbrodniczych poczynań nazistów wobec okupowanych nacji. Wszystko, co nosiło znak niemiecki, bywało niejako z natury rzeczy przyjmowane negatywnie, w najlepszym razie z rezerwą.

Polityka 45.2006 (2579) z dnia 11.11.2006; Historia; s. 82
Reklama