Ma ją już ponad 400 tys. osób i dla wielu jest przepustką do raju. Karta MultiSport Plus, oferowana przez firmę Benefit Systems, to duża atrakcja dla zwolenników klubów fitness, szkół jogi i innych miejsc, gdzie można poćwiczyć. Dzisiaj ta karta akceptowana jest w ponad 4 tys. miejsc w całej Polsce. Kto nie pracuje w firmie, gdzie kartę MultiSport Plus kupuje dla zatrudnionych właściciel, ten desperacko szuka ofert sprzedaży w Internecie.
Zdarzały się nawet przypadki oszustw, gdy sprzedający podszywali się pod pracowników firmy Benefit i proponowali rzekomo karty MultiSport po przelaniu odpowiedniej sumy na konto. Dla samej spółki Benefit, notowanej na warszawskiej giełdzie, karta MultiSport to trzon działalności i źródło sukcesów biznesowych. Mniej zadowoleni są niektórzy współpracujący z Benefitem, narzekający na coraz trudniejsze warunki finansowe. Początkowo użyteczny pośrednik, gwarantujący dodatkowych klientów, stał się dla nich uciążliwym hegemonem, od którego czują się uzależnieni.
Źródło kłopotów
Model funkcjonowania Benefitu jest prosty i niespecjalnie oryginalny. Stworzoną przez siebie kartę spółka oferuje różnym firmom, celując przede wszystkim w najbogatsze korporacje. Wykorzystuje istnienie zakładowych funduszy świadczeń socjalnych, które muszą tworzyć w Polsce wszystkie przedsiębiorstwa zatrudniające powyżej 20 pracowników. Wielu pracodawców zastanawia się, jak najlepiej i najprościej spożytkować te pieniądze. Z gotową receptą przychodzi Benefit i proponuje swoje karty.
Pracodawca sam może zdecydować, czy pokrywa cały koszt zakupu, czy tylko część, a resztę dołożą zainteresowani pracownicy. W tym drugim wariancie jest to z reguły kilkadziesiąt złotych miesięcznie, ale kto choć raz w tygodniu zamierza użyć karty, chętnie i z tej opcji skorzysta.