Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Co się stało z naszą pracą

Rozmowa o polskim problemie z pracą

Wojciech Łukowski, profesor w Instytucie Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego i na Wydziale Historyczno-Socjologicznym Uniwersytetu w Białymstoku. Wojciech Łukowski, profesor w Instytucie Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego i na Wydziale Historyczno-Socjologicznym Uniwersytetu w Białymstoku. Tadeusz Późniak / Polityka
O tym, jak się w Polsce znajduje zatrudnienie i jak to wyniszcza społeczeństwo - mówi socjolog, prof. Wojciech Łukowski.
Polskie społeczeństwo powoli się rozjeżdża.Image Broker/Forum Polskie społeczeństwo powoli się rozjeżdża.

Juliusz Ćwieluch: – Czy to prawda, że pracę można dostać tylko po znajomości? Z badań CBOS wynika, że młodzi Polacy są o tym święcie przekonani.
Wojciech Łukowski: – Ten mechanizm tak silnie wrył się w tkankę społeczną, że ludzie nawet się już z nim po części pogodzili. Odbyłem ciekawą rozmowę z mieszkańcem małego miasta w północno-wschodniej Polsce, ojcem dwójki zdolnych dzieci, które kończyły szkołę; rozmawialiśmy o ich przyszłości. On był przekonany, że muszą wyjechać do Warszawy, bo w okolicy może im załatwić tylko pracę sprzątaczki na przejściu granicznym. Taki miał krąg znajomych i możliwości. I nie mówił tego z żalem, tylko stwierdzał fakty. Gdyby był lepiej umiejscowiony w lokalnej elicie, to mógłby dzieciom załatwić coś lepszego. Traktował ten mechanizm jako coś naturalnego.

Bada pan mazurską prowincję, żeby stwierdzić, co właściwie przydarzyło się polskiemu społeczeństwu po 1989 r. Dlaczego akcentuje pan sprawę pracy?
Bo podstawą przeobrażeń społecznych były właśnie przetasowania na rynku pracy. Nazwaliśmy je dekompozycją negatywną, bo polegały one głównie na redukcji miejsc pracy. Chodzi zwłaszcza o spektakularne upadki wielkich zakładów pracy.

Które musiały upaść.
Wiele wskazuje na to, że nie wszystkie. Ale na początku transformacji panowało przekonanie, że nie ma innego wyjścia. Myślę, że toczyła się wtedy silna, podskórna walka o zasoby. Ci, którzy lepiej rozumieli nowe mechanizmy, wiedzieli, że własność ziemi i środków produkcji umożliwia dobre wejście w nowy system. To oni w dużym stopniu organizowali przemianę.

Polityka 18.2011 (2805) z dnia 29.04.2011; Rozmowa Polityki; s. 18
Oryginalny tytuł tekstu: "Co się stało z naszą pracą"
Reklama