Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Nie nadążasz? Klepiesz biedę!

Piraci, blogerzy i e-11 września - prof. Lessig dla POLITYKI

Prof. Lawrence Lessig – amerykański prawnik i działacz społeczny. Prof. Lawrence Lessig – amerykański prawnik i działacz społeczny. Ricardo S. Savi / Getty Images/Flash Press Media
Rozmowa z prof. Lawrence’em Lessigiem, jednym z liderów ruchu wolnej kultury, o tym, że dzisiejsze prawo autorskie sprzyja jego łamaniu i czy czeka nas internetowy 11 września.
Internet jest dziś tak doskonałym narzędziem, gdyż opiera się na pełnej równości i demokracja użytkowników, oraz na możliwości pozostania względnie anonimowym.Joson/Corbis Internet jest dziś tak doskonałym narzędziem, gdyż opiera się na pełnej równości i demokracja użytkowników, oraz na możliwości pozostania względnie anonimowym.

Piotr Stasiak: – Od czasu wydania książki „Remiks – aby sztuka i biznes rozkwitały w hybrydowej gospodarce” minęły trzy lata. Czy czuje pan od tamtej pory większą akceptację dla ruchu „uwolnienia praw autorskich”?
Prof. Lawrence Lessig: – Przeciwnie. Krytyka nawet się wzmogła. Myślę, że najwięcej przeciwników jest w branży muzycznej i filmowej. Ci artyści zachowują się całkiem inaczej niż na przykład pisarze. Żadnemu autorowi książki nie przyjdzie do głowy, aby zabronić wykorzystywania jej fragmentów w celu napisania krytyki, pastiszu, omówienia czy chociażby pochwalnego artykułu i włączenia jej w obieg kultury. Tymczasem muzycy, autorzy programów telewizyjnych czy filmowcy mówią: nie wolno wykorzystywać naszej pracy nawet w niewielkich fragmentach.

Boją się zmiany?
Raczej czują się źle w świecie, w którym tak łatwo da się ich skrytykować przy wykorzystaniu ich własnych dzieł albo wizerunku. Gwiazdorzy sceny muzycznej i wielcy reżyserzy żyją tak naprawdę pod szklanym kloszem. W jednym z najsławniejszych remiksów w sieci George W. Bush i Tony Blair wyznają sobie miłość słowami utworu Lionela Richie „My endless love”. Piosenkarz był wściekły, bo przecież jest z przekonania republikaninem, jego praca została wykorzystana do wyśmiania republikańskiego prezydenta. W erze przed-cyfrowej byłoby to nie do pomyślenia, ze względu na ograniczenia techniczne. Teraz to kwestia umiejętności użytkownika komputera. Ale w kulturze mamy dziś sytuację jak z XVIII-wiecznej Francji – dwór pyta ze złością, jak lud śmie się burzyć.

Jakie zmiany zachodzą w obszarze kultury 2.

Polityka 44.2011 (2831) z dnia 26.10.2011; Rynek; s. 39
Oryginalny tytuł tekstu: "Nie nadążasz? Klepiesz biedę!"
Reklama