W polskim kodeksie rodzinnym prawa i obowiązki małżonków są szczegółowo opisane: wzajemna pomoc, opieka oraz wspólna partycypacja finansowa w utrzymaniu rodziny. To, co tak romantycznie wygląda w dniu ślubu, ma też konkretne konsekwencje prawne – w razie niewywiązania się którejś ze stron z obowiązków zaingeruje sąd rodzinny.
W prywatnej umowie partnerskiej zapisać by można podobne rzeczy, lecz nie ma przymusu. Można umówić się na cokolwiek (może wyjąwszy przepisy regulujące szczegóły pożycia intymnego, bo każdy sąd uzna takie klauzule za sprzeczne z zasadami życia społecznego). Jeśli partnerzy nie zapiszą nic, prócz oświadczenia, że właśnie zawarli związek partnerski, państwo zagwarantuje im tylko niektóre zastrzeżone do tej pory dla rodzin rozwiązania. Po roku od zawarcia związku wolno im będzie dziedziczyć po sobie jak małżeństwa – do tej pory jedynym sposobem na to, by partner dziedziczył, było sporządzenie testamentu, jednak od spadku płaciło się najwyższy wymiar podatku, tak jak osoba obca. Partnerzy – podobnie jak małżonkowie – będą mogli wspólnie rozliczać się z podatków. Dostaną pewną ochronę na wypadek śmierci partnera: przysługiwać będzie renta, również dla dzieci, prawo do dziedziczenia umowy najmu mieszkania bez zbędnych komplikacji, możliwość wypłaty pieniędzy z konta partnera po jego śmierci – a przed otwarciem spadku.
(Spadkom, podatkom, długom, opiece nad dziećmi poświęcimy osobne publikacje).
Ale nawet gdyby partnerzy przepisali do swojej umowy o partnerstwo cały dział praw i obowiązków małżeńskich z kodeksu rodzinnego, to i tak nie staną się rodziną w sensie prawnym.