Amerykanie to debile, idioci, terroryści i kretyni. Barack Obama? Muzułmanin i kłamca. Kłamcą i idiotą jest także Donald Tusk. A ponadto żydem, Niemcem, złym człowiekiem czy po prostu skurwysynem. Tak jak jego główny rywal, Jarosław Kaczyński, czyli impotent, który umrze. Wałęsa to Bolek, zdrajca i agent. Rosjanie to zwierzęta, Francuzi słyną z tchórzostwa, lenistwa i grubiaństwa, ale to Słowacy się z nami żrą. Czesi? Pepiki, piwosze i ateiści, a ponadto śmiejące się bestie. Polska tymczasem jest szalona, piękna i jeszcze nieprzegrana. Polacy zaś charakteryzują się bohaterstwem ujętym dodatkowo w zgrabną frazę nie do zajebania. Jesteśmy też zarazem przystojni i brzydcy, narodem najbardziej inteligentnym oraz narodem idiotów. Tyle sami o sobie. Bo według cudzoziemców Poles are everywhere. Czyli Polacy są wszędzie.
Wszystko to podpowiedziała mi internetowa wyszukiwarka Google. Uwaga: zanim jeszcze kliknąłem przycisk „szukaj”. Wystarczy wpisać imię i nazwisko znanego polityka albo nazwę dowolnego państwa wraz ze słówkiem „to”, „jest”, ewentualnie angielskim „is/are”, by niepozorne okienko wyświetliło sugestie dotyczące danej osoby czy narodu. Sugestie, które można uznać za najszerzej zakrojone i najbardziej aktualne badania internetowej opinii publicznej. Automatyczne podpowiedzi wyszukiwarek – bo to one podsunęły mi powyższe prawdy o świecie – wiernie odzwierciedlają bowiem nasze własne poczynania w sieci.