Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Na szczaw

Pies czyli kot

Prawdę mówiąc nie rozumiem, dlaczego techniczne lane kluski nie mogły się lać oficjalnie z trybuny sejmowej, tylko z tabletu.

Teraz mamy już precedens i lada moment ktoś wyjdzie z lalką albo z brzuchomówcą. I znów zacznie się dyskusja, czy tak można, czy nie można. Odbędą się na ten temat trzy posiedzenia i dziesięć kaw na pięć ław. Jak naród to widzi i słyszy, to mu się mdło robi na myśl, że będzie musiał iść na wybory i wrzucić do urny świadomy głos obywatelski. A i tak z list partyjnych znów wejdą do Sejmu ci sami, na których już patrzeć nie można nawet z zamkniętymi oczami.

Gowin mógłby przejść do SLD, Miller do PiS, a Palikot do PSL i niczego to nie zmieni. Nieważne bowiem, gdzie kto siedzi, ważne, o czym mówi. Jeśli człowiek, który uważa się za poważnego polityka, oświadcza, że nie ma w Polsce problemu niedożywionych dzieci, i sunie głodne kawałki o szczawiu rosnącym na nasypie kolejowym, to wiem, że kolejne 50 tys. Polaków zrezygnuje z pójścia na wybory. Co więcej, ja ich rozumiem.

A przecież mamy jeszcze Krystynę Pawłowicz, która każdym swoim wystąpieniem zyskuje sobie nowych wyborców, takich jak na przykład Lech Wałęsa i ksiądz Rydzyk. Apeluje ona do ministra zdrowia o leczenie homoseksualistów z homoseksualizmu. A przyjmijmy na chwilę, że ten obskurancki projekt zostaje przyjęty do realizacji i wydaje się miliony złotych na leczenie żółwia ze skorupy. A zresztą, co ja się będę z tym szarpał. Zainteresowanym podaję adres pani Pawłowicz: aleja Paranoi przy rondzie Obłędu, tuż za nasypem kolejowym ze szczawiem.

Sejm swoje, a rząd, dokładniej Ministerstwo Finansów, też nie zasypia gruszek w popiele i w trybie nagłym wprowadza nowe paragony handlowe. Nie wystarczy już, by wydrukowano na nim, że kupiłem jogurt za 2 zł. Teraz będzie pełna nazwa producenta jogurtu, producentów półproduktów oraz dokładna informacja o jego smaku (np. jogurt orzechowy o smaku truskawkowo-bananowym i zapachu czekolady). Czort jeden wie, czy nie dodadzą do tego życiorysów właścicieli sklepów i kilku osób z personelu. Na wydrukowanie takich kwitów trzeba będzie wyciąć Puszczę Białowieską, ale to nic, zasadzi się nową, jeszcze ładniejszą. Tak właśnie toczy się u nas coraz bardziej uporządkowane życie gospodarcze.

Ze swoich obaw zwierzył się ostatnio Donald Tusk. Przypuszczam, że nikt by nie zgadł, czego premier obawia się – jak sam powiedział – najbardziej. Otóż tego, że „wymarzone przez pewną, dość wąską część opinii publicznej” związki partnerskie „jako alternatywne małżeństwo” na pewno spotkają się z blokadą, bo są niezgodne z konstytucją.

Zupełnie nie wiem, o co chodzi. Czy premier się obawia, czy wie to na sto procent? Dość Wąska Część pewnie zauważy, że premier sam z siebie administracyjną rejestrację dwóch osób podnosi do rangi małżeństwa, a to – jak napisano w konstytucji – jest związek mężczyzny i kobiety. W ten prosty sposób Dość Wąska Część stała się automatycznie niezgodna z konstytucją. Premier podobno z tego powodu kilka razy nawet się popłakał. Marzył, by Dość Wąskiej Części pomóc, a tu kiszka. A przecież Tusk nie jest Krystyną Pawłowicz i nie uważa Dość Wąskiej Części za chorych do leczenia. W dodatku przez Arłukowicza. Ale że Dość Wąska Część jest niezgodna z ustawą, niech się zamknie i siedzi cicho, bo będzie miała jeszcze gorzej.

Jeszcze parę słów o ministrze Arłukowiczu, który siedział (bo musiał) przed kamerami i tłumaczył się z zaniedbania swoich służb. Z Owsiakiem siedział i mówił – jak zawsze – o tym, że w najbliższym terminie trzeba bezwarunkowo przeanalizować, dokonać, wdrożyć, zmienić, poprawić, wypracować. Arłukowicz zna tyle czasowników, ile trzeba, by w rządzie Tuska być ministrem zdrowia. A co może szef WOŚP? Ja bym ich chętnie zamienił miejscami. Owsiak na ministra zdrowia, a Arłukowicz na szefa Wielkiej Orkiestry Codziennej Niemocy. Bo cel jest niczym, ruch jest wszystkim – jak mówił bolszewicki rewizjonista Eduard Bernstein.

Polityka 11.2013 (2899) z dnia 12.03.2013; Felietony; s. 105
Oryginalny tytuł tekstu: "Na szczaw"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną