Oszustwa w interesach są stare jak ludzkość: wystarczy sięgnąć do biblijnej Księgi Rodzaju, by przekonać się, że nawet starotestamentowi patriarchowie mieli czasem na sumieniu większe i mniejsze przekręty. W miarę jednak, jak rośnie wartość światowej gospodarki, poziom życia i dostęp do przeróżnych dóbr, właściwa ludzkiej naturze chciwość osiąga coraz większe rozmiary, a oszuści kolejnych pokoleń robią się coraz bardziej wyrafinowani i bezczelni. Co gorsza, tak jak wieczna jest chciwość jednych, niezmierzona bywa naiwność innych, zbyt zaślepionych pragnieniem łatwego zysku by dostrzec ewidentne oszustwo.
Ostatni gigantyczny skandal, związany z krachem firmy inwestycyjnej amerykańskiego finansisty Bernarda Madoffa, sprowokował wielu do filozoficznych rozważań nad ułomnością ducha ludzkiego, która każe wbrew rozsądkowi gonić za łatwym zyskiem - odnowił też zainteresowanie dziejami wielkich szwindli. Oto krótka historia najbardziej szokujących oszustw finansowych w najnowszej historii.
Pierwsze przekręty i ich pionierzy
Za pierwszego wielkiego drania, korzystającego z modelu oszustwa, jakie w XXI wieku zaowocowało madoffowskim mega-skandalem, uchodzi William F. Miller, znany w czasach swej prosperity pod przydomkiem „520 proc. Miller". Ów przedsiębiorczy księgowy z Brooklynu w 1899 r. założył syndykat finansowy, obiecujący inwestorom wzrost kapitału rzędu 10 proc. w tygodniu - co miało przekładać się na 520 proc. zysku w skali rocznej. Miller spłacał swych pierwszych inwestorów z lokat następnych; schemat miał szansę działać tak długo, jak długo inwestorzy nie zaczęli wycofywać swoich udziałów. Interes kręcił się przez niespełna rok: kiedy w listopadzie 1899 r. piramida się załamała, Miller uciekł do Kanady z łupem wysokości prawie miliona dolarów.