Katastrofa
W dniu katastrofy Smoleńsk był „breaking news” - na czołówkach i w Polsce, i za granicą. Telewizje i portale internetowe podawały każdą nową informację. Publikowano listy i sylwetki ofiar katastrofy, „elity kraju” (jak napisał brytyjski „Economist”. Katastrofa samolotu z głową państwa na pokładzie stała się newsem dnia również w mediach, które na co dzień Polską w ogóle się nie interesują. Telewizja Al-Dżazira wydarzenia z 10 kwietnia omawiała szczegółowo od dnia katastrofy aż do pogrzebu prezydenckiej pary. Poświęcono dużo miejsca na wyjaśnienie, czym był Katyń i dlaczego polski prezydent w ogóle tam leciał.
W rosyjskich mediach już dwa dni po katastrofie pojawiły się ostre tezy. „Prawda” 12 kwietnia 2010 r., w artykule zatytułowanym „TU 154 rozbił się z winy polskiego pilota” przypomniała, że TU 154 nie był rosyjskim, lecz sowieckim samolotem (podobnie jak 70 proc. polskich samolotów wojskowych i 50 proc. cywilnych). „Większość ekspertów twierdzi, że tragedia wydarzyła się z powodu załogi” – pisała gazeta podkreślając, że samolot był sprawny technicznie, a piloci - choć byli ostrzegani o niekorzystnych warunkach pogodowych - i tak postanowili wylądować. „Samolot rozbił się 300 metrów przed pasem. Fakt, że rozpadł się na wiele części i wszyscy obecni na pokładzie zginęli oznacza, że prędkość pionowa była większa niż 7 metrów na sekundę.