Prezydent na żółtych papierach
Asif Ali Zardari z Pakistanu: zagadka nawet dla wróżbitów
Miły, czarujący, doświadczony i bystry polityk, który wreszcie ma szansę pokazać co potrafi. Asif Ali Zardari, nowy prezydent Pakistanu, jest postacią, co do której nie ma żadnej zgody. Czy będzie kontynuował walkę z talibami? Czy spełni obietnice i zrzeknie się części prezydenckich prerogatyw, które uzurpował sobie prezydent Muszarraf? Nawet wróżbici nie mają jednoznacznej odpowiedzi.
Żółte papiery
Wygrał z łatwością, ale jak zauważają sceptycy, wybrany nie w wyborach bezpośrednich, a przez kolegium elektorów. Nawet gdyby przegrał na terytoriach plemiennych, gdzie toczą się walki, miał wystarczające poparcie w parlamencie krajowym, by pokonać dwóch słabszych rywali. Jednak dla wielu Pakistańczyków i obserwatorów to człowiek niezdolny do bycia prezydentem.
W młodości Zardari znany był głównie z umiejętności gry w polo i szybkiej jazdy samochodem. Do polityki dostał się poprzez zaaranżowane małżeństwo z Benazir Bhutto. Kiedy jej partia PPP (ponownie) doszła do władzy w 1993 roku, żona mianowała go ministrem inwestycji. Stanowisko to o tyle zaskakujące, że historia jego dwóch lat u władzy zawierała epizod więzienny, zarzuty szantażu, korupcji i malwersacji, a nawet przemyt narkotyków i udział w morderstwie. Po zamachu na Bhutto szybko zapewnił sobie kontrolę nad jej partią, marginalizując syna. Skąd u niego taka polityczna zręczność, skoro ma zaświadczenie o braku zdolności umysłowych, dociekają dziennikarze.
Brytyjski prawnik Jeremy Carver, który wspierał władze pakistańskie w sprawach przeciwko Zardariemu, nie wierzy w jego żółte papiery. Jest w nich mowa o demencji i innych psychicznych skutkach przeżyć więziennych. Zardari posługiwał się nimi jako usprawiedliwieniem nieobecności podczas rozpraw sądowych. Jego demencja to po prostu blef, ale trudno podważyć ocenę nowojorskich lekarzy, uważa Carver.