Artykuł został opublikowany w POLITYCE w lipcu 2011 roku.
Lipiec 65 lat temu był wyjątkowo upalny. W każdą niedzielę brzegi Wisły w Warszawie były – jak donosiły gazety – „oblepione tysiącznymi rzeszami plażowiczów”. Zaczęła się susza w Europie Wschodniej: w jej następstwie z głodu i chorób zmarło ponad milion mieszkańców Związku Radzieckiego, a w Polsce panowała plaga myszy i szczurów; wyżerały wszystko. Już we wrześniu 1945 r. radomsko-kielecki „Dziennik Powszechny” ostrzegał: „Jeżeli plaga szczurów nie będzie zahamowana, to należy spodziewać się przykrych meldunków o pogryzieniu przez szczury niemowląt i dzieci”.
Był czwartek. W Polskim Radiu audycję rozpoczynała „Gimnastyka poranna” o 6.25; fitness ani odchudzanie się nie były jeszcze w modzie. Zresztą odchudzać się nie bardzo byłoby z czego. Od lutego 1946 r. obowiązywało ograniczenie w handlu mięsem. Wprowadzono zakaz sprzedaży oraz podawania go w stołówkach i restauracjach we wtorki, środy i czwartki. W związku z niedoborem mąki pszennej odgórnie wprowadzono też „dni bezciastkowe”. W okolicach Kielc i Kozienic wysłannicy UNRRA (United Nations Relief and Rehabilitation Administration, Organizacji Narodów Zjednoczonych do Spraw Pomocy i Odbudowy) widzieli dzieci niosące garnuszki – dowód dokarmiania w szkołach, a także ludzi na granicy choroby głodowej: o charakterystycznej ziemistej cerze i nabrzmiałych twarzach.
O 7.35 dla szczęśliwych posiadaczy wyszabrowanych niemieckich telefunkenów zaczął się „Muzyczny poranek”. O 8.30 „Skrzynka poszukiwania rodzin”. Ludzie ciągle żyli nadzieją na odnalezienie bliskich. Dział ogłoszeń „Życia Warszawy” z 4 lipca: „Maria Jelska poszukuje Góral Marię, Teresę, Hannę, Stanisława zamieszkałych Puławska 94”; „O Żukowskim Ryszardzie porucz.