Szczęść Boże Stalinowi
Jak Moskwa narzuciła nam 9 maja jako Dzień Zwycięstwa i jak świętowaliśmy tuż po wojnie
Ówczesny premier Edward Osóbka-Morawski w „Dzienniku Politycznym” zapisał: „Kapitulacja Niemiec nastąpiła 7 maja 1945 roku”, a kilka zdań dalej: „Dzień Zwycięstwa ustalono na 9 maja wbrew opinii marsz. Żymierskiego”. Do sporu doszło 8 maja na posiedzeniu Rady Ministrów z udziałem prezydenta KRN Bolesława Bieruta, kiedy debatowano nad sposobem uczczenia kapitulacji Niemiec, a jeszcze nie znano w tej sprawie stanowiska Moskwy.
Rozważano ustanowienie Dnia Zwycięstwa 10 maja (propozycja rządu) i 8 maja (postulat Naczelnego Wodza WP marszałka Michała Żymierskiego). Ostatecznej decyzji nie podjęto. A kiedy po paru godzinach Moskwa oznajmiła, że koniec wojny świętować będzie 9 maja, to i w Polsce ustanowiono Dzień Zwycięstwa i Wolności, zniesiony dopiero w tych dniach i zastąpiony Dniem Zwycięstwa obchodzonym 8 maja.
Ofiara czy danina
Na dzień zakończenia wojny przede wszystkim oczekiwali więźniowie w obozach koncentracyjnych, jeńcy wojenni, przymusowi robotnicy i walczący na froncie żołnierze. A także ich rodziny. Kapitulacja III Rzeszy przynieść musiała też satysfakcję, często gorzką, każdemu, komu było dane przeżyć wojnę i okupację. W pierwszym tygodniu maja 1945 r. prawie cała Polska (w obecnych jej granicach) była już wolna. Zdobyte zostało Świnoujście i Wrocław, a 9 maja poddały się wojska niemieckie przyparte do Bałtyku w północnej części Żuław, na Mierzei Wiślanej i na Półwyspie Helskim.
Polscy żołnierze ostatnie wystrzały w II wojnie na froncie wschodnim oddali 11 maja 1945 r., w trzy dni po kapitulacji Niemiec. Tego dnia zakończyła się rozpoczęta 6 maja operacja praska z udziałem II Armii WP. Do ostatniego starcia naszych żołnierzy z Niemcami doszło w pobliżu Dablic – północnego przedmieścia czeskiej Pragi.