Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Uniwersytet, profesorowie i kindersztuba

Absolwenci UJ z POLITYKI piszą w sprawie nieprzyznania doktoratu honorowego szefowi KE

Collegium Novum, siedziba władz Uniwersytetu Jagiellońskiego. Collegium Novum, siedziba władz Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wikipedia
Z przykrością trzeba stwierdzić, że władze Uniwersytetu Jagiellońskiego robią dobrą minę do kompromitacji, nie nadając Josè Manuelowi Barroso tytułu doktora honoris causa.

O klasie uniwersytetu świadczy poziom jego profesorów oraz uczelniana tradycja. Ta ostatnia w przypadku Almae Matris Jagellonicae jest długa i piękna – za kilka dni świętowane ma być  650-lecie Akademii Krakowskiej. Same godności honoris causa UJ przyznaje od blisko dwóch wieków (bo od 1816 roku), a na liście nią wyróżnionych są największe nazwiska światowej nauki i kultury (kontrowersyjne decyzje można policzyć na palcach – ot choćby tę z 1980 roku, kiedy tytuł dostał Henryk Jabłoński, owszem, historyk, ale wtedy przewodniczący Rady Państwa PRL).

Sprawa niedoszłego honoris causa dla przewodniczącego Komisji Europejskiej jest wpadką nawet nie dlatego, że Rada Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych odrzuciła wniosek podpisany przez pięciu profesorów swojej uczelni.

Istotniejszym problemem jest argumentacja i styl prezentowany przez przeciwników inicjatywy. Znamienne jest już, że w dyskusji na forum Rady pojawił się głos, jakoby Barroso był lewicowcem oraz zwolennikiem gender. Co więcej, przez uczestników głosowania zostało to uznane za istotniejsze od zasług kandydata dla wprowadzania w życie idei europejskiej.

Wszystko to jest bowiem kolejnym dowodem narastania wśród kadry krakowskiej uczelni nastrojów prawicowo-narodowych. Nie przez przypadek choćby kilka lat temu grupa naukowców UJ sprzeciwiała się (na szczęście wtedy bezskutecznie) przyznaniu doktoratu honoris causa Markowi Edelmanowi, jednemu z przywódców oporu w getcie warszawskim, a potem znakomitemu lekarzowi i działaczowi na rzecz praw człowieka. Nie przez przypadek też – choć tu już kaliber jest inny – to UJ firmował (podpisem promotora Andrzeja Nowaka) kontrowersyjną, także metodologicznie, pracę Pawła Zyzaka o Lechu Wałęsie.

Reklama