Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Paweł Deresz o ekshumacjach smoleńskich: Boję się, że ktoś podrzuci dowody na zamach

Paweł Deresz, wdowiec po Jolancie Szymanek-Deresz Paweł Deresz, wdowiec po Jolancie Szymanek-Deresz MICHAL WARGIN / East News
Mąż Jolanty Szymanek-Deresz nie zgadza się na ekshumację zwłok swojej żony. Będzie odwoływał się od tej decyzji do sądu.

Anna Dąbrowska:Czy wie pan już, kiedy odbędzie się ekshumacja ciała pana żony?
Paweł Deresz: – Nie mam jeszcze oficjalnej informacji o terminie. Wiem tylko z bardzo wiarygodnego źródła, że najpierw będzie ekshumowane ciało pary prezydenckiej, a kolejne ekshumacje będą przeprowadzane w kolejności alfabetycznej. Dziś dostałem pismo z prokuratury wojskowej z informacją, że jeden z biegłych z Wielkiej Brytanii zrezygnował ze względów osobistych i zawodowych z obecności komisji powołanej przez prokuraturę do przeprowadzenia ekshumacji. Zastąpi go biegły z Danii.

Dlaczego nie chce pan dopuścić do ekshumacji ciała swojej żony?
Powody są dwa i oba tak samo ważne. Po pierwsze, chcę szacunku dla zwłok mojej żony. Jeśli inne rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej zgadzają się z decyzją prokuratury o ekshumacjach, to jest ich indywidualna sprawa i ja to szanuję. Ale ja się nie zgadzam. Po drugie, obawiam się podrzucenia podczas ekshumacji czy w prosektorium dowodów na absurdalne teorie pana Antoniego Macierewicza, że w Smoleńsku doszło do zamachu, a Tusk zmówił się z Putinem.

Ale jakie mogłyby to być dowody?
Tego nie wiem. Na przykład trotyl, ślady materiałów wybuchowych, które miałyby potwierdzać teorię zamachową. Jednak jeśli doszło do zamachu, jak twierdzi Antoni Macierewicz, to wystarczy ekshumowanie jedynie pary prezydenckiej.

Reklama