Zderzenie dwóch rewolucji
Wszystkie grzechy opozycji. Po pierwsze: wyjdźcie na ulice
W Polsce na kursie kolizyjnym znalazły się dwie rewolucje. Z jednej dziwaczna, zaściankowa, populistyczna próba stworzenia opresyjnego państwa, zorganizowanego wokół idei zemsty. Z drugiej rozedrgany wielością, nieopisany jeszcze bunt nie tylko przeciw żenadzie PiS, ale i przeciw tym, którzy partii zła pozwolili wyrosnąć, podlewając ją swym cynizmem, kunktatorstwem, intelektualnym lenistwem.
Polityczne wzmożenie sprawia, że komentarzy i wywiadów w mediach przybywa jak grzybów po deszczu. Niestety, nawet najciekawsze – jak np. Aleksandra Smolara z Wojciechem Maziarskim – nie pokazują tego zderzenia. Rozmowa w „GW” zaczyna się od fascynujących obu rozmówców rozgrywek gabinetowych, analizuje siłę i słabości PiS, rolę i pozycję prezydenta, dotyka kwestii młodych. A gdy wiedziony intuicją redaktor pyta Aleksandra Smolara o to, czy to bunt przeciw całej scenie politycznej, ten odpowiada: „Oczywiście głównie przeciw PiS, który dorzyna demokrację”.
A ja bym, panie Prezesie, nie był taki pewien tej oczywistości.
Problemem opozycji są jej liderzy
Prawie wszystkie komentarze, które czytałem lub przeglądałem, opisują świat z perspektywy fotela statecznego analityka i publicysty lub byłego polityka. Wszyscy co najwyżej upominają opozycję parlamentarną.
Tymczasem bez kopa, który wysadzi liderów partii opozycyjnych i ich kamaryle z siodła, nie uda się posłać do lamusa zagrzebanej w okopach Św. Trójcy, pokracznej kasty rządzącej obecnie.
Problemem w partiach opozycyjnych są obaj liderzy, ale nie tylko oni. Widać, jak mimo ogromnego wsparcia setek tysięcy ludzi, sędziowie SN i NSA niewiele zrozumieli, albo jak mało mają odwagi, by ratunku nie szukać w formalnych kruczkach.
Mocne słowa? To proszę.