Polityczna rzeczywistość, która nastanie po wyborach, wykuwa się już teraz. Prezes PiS i jego sztab pracują nad kilkoma wariantami nieoddawania władzy opozycji. Czy antyPiS tworzy własne plany, które temu zapobiegną?
PiS na potrzeby kampanii wyborczej sięga po pieniądze ze spółek Skarbu Państwa. Buduje już całą machinę ich wyprowadzania. Gdy inspektorzy NIK chcieli się przyjrzeć, którędy wypływa państwowa kasa, po raz pierwszy w historii zatrzaśnięto przed nimi drzwi.
W polityce, tak jak w medycynie, postawienie trafnej diagnozy jest warunkiem doboru właściwej terapii, ale błędne rozpoznanie prowadzi do nieskutecznego leczenia. Tak jest z fenomenem poparcia dla PiS.
Rząd PiS uśmiecha się od ucha do ucha, głosząc, że Polacy będą mieli dostęp do „ulubionych programów”, a w podróży nie będą już musieli poszukiwać ich w czeluściach listy dostępnych kanałów. Gdyby nie bezczelność tego „tłumaczenia”, byłoby to nawet zabawne.
Czarnek rozdysponował nieruchomości za ok. 40 mln zł, ale państwo między swoich może rozdać dużo więcej: wartość tych, które ma, sięga niemal 4 mld zł. Jest się na czym uwłaszczać. W kraju, w którym młodzi nie mają szans na własne lub tanio wynajmowane mieszkanie.
PiS ma swoje hojnie dotowane media, więc reszcie klasy politycznej pozostają media społecznościowe. Inaczej: social media, czyli seszele. Na TikToku, najpopularniejszej aplikacji świata, właśnie toczy się batalia o rząd młodych dusz.
PiS zmienia pod siebie kodeks wyborczy, walczy o unijne pieniądze z KPO, ale gwarancji utrzymania władzy nie ma. Ma za to plan B: inwestuje publiczne pieniądze w nieruchomości wzorem PC (spółka Srebrna), a wcześniej SLD (majątek po PZPR, siedziba na Rozbrat).
Opozycja ma ostatnio słabszy okres, lepiej już było. Nie wiadomo jeszcze, jak duży to kryzys, ale widać, że bez włączenia drugiego biegu sytuacja antyPiSu może stać się trudna, a PiS znowu zaczął wierzyć w trzecią kadencję. Proste rezerwy wydają się wyczerpane. Nadchodzi nowy etap.
Propagandowy zamęt wobec medialnych wystąpień Bogusława Grabowskiego dowodzi, że nawet słabnący PiS wciąż dyktuje populistyczne reguły debaty. Liberalna opozycja próbuje co najwyżej lawirować pomiędzy ideową mimikrą oraz obcym jej radykalizmem.
Przewaga partii władzy nad największym ugrupowaniem opozycji powoli topnieje – wynika ze średnich sondażowych. Ale trudno obecnie prognozować, kto po wyborach będzie w stanie stworzyć zwycięską koalicję.