Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Precz z komuną, czyli z czym?

Precz z komuną, czyli z czym. PiS sięga po stare hasło. Po co im teraz ten absurdalny spektakl?

Rządy SLD upadły nie dlatego, że Miller był niemoralnym postkomunistą, a po drugiej stronie czekały na swoją kolej anioły. Postkomunistów zgubiło ich zadufanie, brak hamulców, ogromna buta. Rządy SLD upadły nie dlatego, że Miller był niemoralnym postkomunistą, a po drugiej stronie czekały na swoją kolej anioły. Postkomunistów zgubiło ich zadufanie, brak hamulców, ogromna buta. D. Wolski/EAST NEWS, M. Zawada/REPORTER, J. Domiński/REPORTER, P. Molęcki/EAST NEWS, Shutterstock
Sprowokowana przez PiS awantura na okoliczność wyboru Włodzimierza Czarzastego na marszałka Sejmu była jednym z bardziej absurdalnych spektakli ostatniego czasu.

Było chóralnie skandowane „precz z komuną!”, przywołany szynel sowieckiego „wyzwoliciela”, powróciły duchy Jaruzelskiego i Kiszczaka. Niektórym łza się pewnie w oku zakręciła. Jakbyśmy nagle cofnęli się do wczesnych lat 90., kiedy solidarnościowa większość regularnie poddawała polityków SLD ostracyzmowi. Bo to w tamtym czasie „precz z komuną!” niosło się echem na Wiejskiej. Z podobnie odgrywanym oburzeniem opuszczano salę, kiedy na mównicę wchodził będący uosobieniem postkomunistycznego betonu Leszek Miller. Zabrakło chyba tylko „PZPR – płatnych zdrajców, pachołków Rosji”, ale to pewnie dlatego, że autorowi ikonicznej sentencji Leszkowi Moczulskiemu już nigdy później nie było po drodze z Jarosławem Kaczyńskim.

Inna sprawa, że w dzisiejszym klubie PiS, poza samym prezesem, chyba tylko Antoni Macierewicz miał okazję na żywo poczuć tamte klimaty. Dla ich wychowanków to jedynie zapożyczona emocja, przechowana w warunkach laboratoryjnych i co jakiś czas uwalniana z probówki.

Z antykomunistyczną emocją już w latach 90. był problem. Chociaż pamięć o PRL pozostawała żywa, nie było już przecież nad Wisłą chyba ani jednego komunisty, który chciałby recydywy starego ustroju. Co najwyżej unosiła się mgiełka nostalgii za epoką Gierka, bardziej jednak będąca zjawiskiem kulturowym niż politycznym. Nowa, wolna Polska się modernizowała, przesuwaliśmy się ze Wschodu na Zachód. Pewnie większości Polaków żyło się jeszcze trudno, ale przeważał optymizm, gdyż potrafiliśmy wyobrazić sobie lepszą przyszłość.

Odwrotnie niż dzisiaj, kiedy skok cywilizacyjny już się dokonał i zgromadziliśmy wreszcie zasoby na ogół pozwalające żyć na miarę wcześniejszych aspiracji, o których utrzymanie coraz bardziej się jednak lękamy.

Polityka 49.2025 (3543) z dnia 02.12.2025; Polityka; s. 23
Oryginalny tytuł tekstu: "Precz z komuną, czyli z czym?"
Reklama