Kaczyńskiego znowu nie było na Wawelu w miesięcznicę pogrzebu brata. Poświęcił go dla wakacji?
Jarosław Kaczyński już drugi raz nie wjechał limuzyną na Wawel, by przy grobie swojego brata urządzić partyjny wiec – co od pogrzebu pary prezydenckiej stało się 18. dnia każdego miesiąca nową tradycją. Poprzednio lidera PiS tłumaczyło burzliwe posiedzenie Sejmu, podczas którego jego partia przeforsowywała ustawy demontujące władzę sądowniczą w państwie.
Dlaczego teraz Kaczyński zrezygnował z rytuału?
Dawno temu tzw. sowietolodzy drobiazgowo analizowali zachowania władców ZSRR i państw bloku wschodniego m.in. właśnie podczas komunistycznych obrzędów. Na tej bowiem podstawie próbowali snuć prognozy dotyczące stosunków w strukturach władzy oraz aktualnych strategii politycznych ekip rządzących. Metodę tę można, choćby półżartem, zastosować i do Kaczyńskiego, choćby dlatego, że pod względem mentalności i niektórych politycznych chwytów PiS często przypomina tamtych towarzyszy.
W przypadku wakatu Kaczyńskiego nasuwają się przynajmniej dwie możliwe przyczyny. Mógł oto dojść do wniosku, że warto zmienić repertuar tematów, służących mu do pobudzania korzystnych dla PiS społecznych emocji. Klawisz pamięci o tragedii smoleńskiej został przez ostatnie lata mocno wyklepany. Ba, za sprawą koncepcji Antoniego Macierewicza nieco zdezawuowany nawet wśród zwolenników teorii spiskowych. Na dodatek nie udaje się spacyfikować obywatelskich protestów przeciwko hucpie i politycznej manipulacji podczas tzw. miesięcznic – czy to samej katastrofy, czy właśnie pogrzebu pary prezydenckiej.
Równocześnie wrażenie robią idące już w miliony koszty zabezpieczania partyjnych w efekcie imprez przez państwową policję i inne służby. Dość powiedzieć, że za ostatnie przyjazdy szeregowego ponoć posła Kaczyńskiego na Wawel miesiąc w miesiąc budżet płacił około 200 tys.