Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Mundury szczególnej troski

Fot. włodi, Flickr, CC by SA Fot. włodi, Flickr, CC by SA
Koszary i komisariaty opuszczą najlepsi. Kto tylko może, ucieknie na wcześniejszą emeryturę, byle tylko zdążyć przed zmianą dotychczasowego systemu. Czy to nas rzeczywiście czeka?

O emerytury mundurowe będzie wielka bitwa – zapowiadają policyjni związkowcy. W wojsku zmiany są niemożliwe, bo w momencie profesjonalizacji armii odeszliby z niej ci najbardziej profesjonalni – deklarują wojskowi. To nie ten moment – powtarzają politycy bardzo wielu partii, gdyż jak wiadomo służby mundurowe są pod szczególną opieką wszystkich praktycznie ugrupowań. Nigdy nie ma dobrego momentu.

Ci, którzy czują się krzywdzeni, mają się gdzie odwoływać, prosić o weto, zapowiadać katastrofę w sferze bezpieczeństwa obywateli i państwa. Tego właśnie bało się wiele ekip politycznych. Rząd Jerzego Buzka cofnął się przed reformą emerytur mundurowych, Leszek Miller tuż po wygranych wyborach gwarantował, że żadnych zmian nie będzie.

Jedno jest pewne: reforma emerytur mundurowych ma sens jedynie wówczas, gdy obejmie wszystkie służby. Oznacza to, że wicepremier Grzegorz Schetyna musi znaleźć sojusznika w ministrze obrony Bogdanie Klichu. Zawieranie tego sojuszu nie idzie łatwe. Minister obrony długo utrzymywał, że rzecz wojska nie dotyczy. Ale wszystko wskazuje na to, że będzie musiał zmienić zdanie. Premier Donald Tusk w tej akurat sprawie zapowiada determinację, a biorąc pod uwagę, że jednak ustanowił emerytury pomostowe, można wierzyć, że i tu nie ustąpi.

System emerytalny, zwany potocznie mundurowym, opiera się na prostym założeniu – na emeryturę można przejść po 15 latach służby bez względu na wiek. Do tych lat wlicza się także okres studiów, a więc praktycznie po 10 latach pracy w policji można zostać emerytem i dostać 40 proc. ostatniej pensji, co jest zasadniczą różnicą w stosunku do niemundurowych, gdzie liczą się różne okresy składkowe. Naliczanie emerytury od ostatniej pensji ma i ten walor, że podwyżkę, sporą, bo nawet kilkusetzłotową, można dostać nawet na kilka tygodni przed emeryturą i ona natychmiast rzutuje na wysokość świadczenia. Kolega idzie na emeryturę, dlaczego mu życia nieco nie ułatwić?

Koleżeńskie "przysługi"

Im dłużej się pracuje, tym oczywiście emerytura jest wyższa, maksymalna sięga 75 proc. ostatniego wynagrodzenia i otrzymać ją można po przepracowaniu 28 lat, sześciu miesięcy i jednego dnia (taka to skomplikowana buchalteria). Do przywilejów mundurowych należy również możliwość uzyskiwania dodatku za inwalidztwo, orzeczone w związku z wykonywaną pracą. Dodatek taki wynosi 15 proc. emerytury, w sumie jednak nie może być ona wyższa niż 80 proc. ostatniego uposażenia. W emeryturach mundurowych nie ma żadnego pułapu ograniczającego wysokość świadczeń, jak to ma miejsce w przypadku wypłat „cywilnych”.

Nowe propozycje, sformułowane na razie dla służb mundurowych podległych MSWiA, też są proste. Na emeryturę można przejść po osiągnięciu 55 roku życia i przepracowaniu 25 lat. Emerytura wyniesie 80 proc. wynagrodzenia, ale już nie z ostatniego miesiąca, tylko średniej z ostatnich trzech lat wraz z dodatkami stałymi i nagrodą roczną. W ten sposób likwiduje się między innymi różne koleżeńskie „przysługi” przedemerytalne. Zachowana zostanie możliwość wcześniejszego przechodzenia na emeryturę, na zasadach zbliżonych do obecnych, nielicznych grup, na przykład antyterrorystów, personelu lotniczego, funkcjonariuszy działających pod przykryciem, a więc w warunkach maksymalnego stresu. Nie ma jednak przeszkód, by pracować dłużej i zapewne powstanie nawet specjalny sposób premiowania tych, którzy gotowi są pracować. Ma to być zachęta dla bardziej doświadczonych, których wiedzę można w różnych miejscach wykorzystać. Obecnie jedynie tysiąc spośród prawie 150 tys. funkcjonariuszy skończyło 55 lat.

Gdy w 1994 r. ustanawiano obecny system emerytalny, jego polityczny podtekst był dość oczywisty, chodziło o wysłanie na wcześniejsze emerytury także tych kojarzonych z PRL, w tamtym systemie wyszkolonych. Obecnie służby są młode, lepiej wykształcone i nie ma powodu, aby pozbywać się wcześniej ludzi, którzy dopiero nabyli doświadczenie, mają wysokie kwalifikacje i są właściwie w rozkwicie swej zawodowej kariery. Nigdzie zresztą w Europie nie ma tak wyjątkowych warunków przechodzenia na emerytury mundurowe, prawie wszędzie odchodzi się w wieku od 55 do 65 lat, przy zachowaniu ok. 80 proc. uposażenia. Propozycje MSWiA mieszczą się więc w przyzwoitej średniej europejskiej. Emerytura nie powinna być świadczeniem, z którym w kieszeni stosunkowo młody człowiek rozgląda się wreszcie za nową, poważną pracą.

Projektowane zmiany pozornie wyglądają dość radykalnie, ale jeżeli spojrzeć na dotychczasową praktykę odchodzenia na emeryturę, aż tak radykalne nie są. Liczba osób przechodzących na emeryturę po 15 latach służby jest niska i niewiele się zmienia. W 2000 r. było to 450 osób, obecnie 550. Najczęściej w służbach mundurowych przechodzi się na emeryturę po przepracowaniu 20 do 25 lat, przechodzą więc w stan spoczynku (oczywiście natychmiast zatrudniając się gdzieś dodatkowo) ludzie młodzi, w wieku od 40 do 45 lat, i to jest problem realny właśnie niewykorzystywanych kwalifikacji i braku doświadczonych funkcjonariuszy. Ustanowienie granicy wieku 55 lat, po ukończeniu których przysługuje pełna emerytura, może wydawać się zabiegiem drastycznym tylko wtedy, jeśli przyjąć, że jedynym motywem pracy w służbach mundurowych jest wizja wczesnej emerytury. A przecież tak być nie musi.

Ponadto rynek pracy łatwy nie jest, o dodatkowy zarobek coraz trudniej, a czas niepewności gospodarczej nie sprzyja temu, aby porzucać zbyt wcześnie dobrą, gwarantowaną przez państwo pracę, kiedy prywatne firmy redukują zatrudnienie. Na razie wizje totalnej katastrofy są niczym niepoparte.

Przywileje do przeglądu

System emerytur mundurowych nie jest jednak jedyną dziedziną, która w tych służbach, w tym także w wojsku, powinna ulec zmianie. Zestaw przywilejów nie ogranicza się do warunków emerytury, ale jest w każdej ze służb ogromnie rozbudowany. Oblicza się na przykład, że prawie jedna trzecia dochodów funkcjonariusza pochodzi z innych niż pensja tytułów, w zależności od tego, w jakiej jest służbie. Funkcjonariusz dostaje nagrodę roczną, ekwiwalent mundurowy, ekwiwalent za brak kwatery, za dojazdy, na służbę na granicy, za to, że jest przewodnikiem psa itp. W samej policji prawie 400 osób zajmuje się tylko naliczaniem rozmaitych dodatków.

Te dodatkowe świadczenia są bardzo zróżnicowane, gdyż każda ze służb ma swoją ustawę, w której potężną część stanowią właśnie przepisy o uprawnieniach funkcjonariuszy czy żołnierzy. Na przykład funkcjonariusz BOR, na podstawie przepisów dotyczących wojska, ma tak zwaną normę mieszkaniową, czyli rodzaj ekwiwalentu za mieszkanie w wysokości 34 tys. zł rocznie, a zwykły policjant tylko 4,2 tys. zł.

Ten cały system przywilejów wymaga przejrzenia, uporządkowania i być może spisania wreszcie w jednej ustawie, ewentualnie dwóch (dla funkcjonariuszy i dla wojska). Dziś w tych sferach panuje potężny bałagan, wynikający z niespójności stanowionego prawa, umiejętnego lobbingu poszczególnych służb, a także politycznej skłonności różnych ekip do preferowania poszczególnych służb czy wojska. Czas na porządki.

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną