Znajomy Nisztora z Płocka, gdzie kiedyś mieszkał, mówi, że Piotrek zawsze chciał zostać dziennikarzem. I to nie byle jakim, ale śledczym. Tropić afery. Znany dziennikarz Dariusz Wilczak wspomina, że kiedy w 2005 r. napisał wraz z Grzegorzem Indulskim książkę o Aleksandrze Kwaśniewskim, zadzwonił z Płocka młody człowiek, chyba student, aby zaprosić ich na spotkanie autorskie, które chciał zorganizować w swoim mieście. Nazywał się Piotr Nisztor. – Sprawnie to urządził, było sporo ludzi – mówi Wilczak. Po spotkaniu Nisztor dopytywał swoich gości o kulisy pracy dziennikarskiej. Potem pojawił się w „Newsweeku”, gdzie Wilczak był szefem działu, i spróbował swoich sił w zawodzie dziennikarskim, ale do tygodnika się nie załapał. – Miał spore kłopoty ze sprawnym pisaniem – zapamiętał Dariusz Wilczak.
Potem już szło mu lepiej. Pisywał w kilku redakcjach (m.in. „Dzienniku”, „Rzeczpospolitej”, „Gazecie Polskiej”, „Pulsie Biznesu”), ale nigdzie dłużej nie zagrzał miejsca. Zajmował się przemysłem obronnym, wojskowością, rynkiem paliwowym, chemicznym, a nawet farmaceutycznym. Koleżanka Nisztora z „Rzeczpospolitej” zapamiętała, że Piotrek miał zawsze świetne informacje z pierwszej ręki, ale jej wątpliwości budziły jego intencje. – Miałam wrażenie, że ktoś na jego tekstach odnosi korzyść prywatną – mówi.