Wbrew pozorom baśnie dla dzieci nie są stare jak świat. Zarówno bajki zwierzęce, jak i legendy oraz mity były przeznaczone dla szerokiego kręgu odbiorców. Ponieważ dzieci uważano za małych dorosłych, nie widziano potrzeby, by wymyślać dla nich opowiastki dopasowane do ich wieku. Bajki Ezopa czy „Robinson Crusoe” Daniela Defoe (z 1719 r.) nie były więc pisane z myślą o najmłodszych. Badacze twierdzą, że pierwszą dziecięcą książeczką była „Little Pretty Pocket-Book” pióra Johna Newbery’ego z 1744 r., która miała młodego czytelnika „rozbawić i edukować”. Od samego początku literatura dla dzieci hołdowała horacjańskiej zasadzie – uczyć (docere), poruszać (movere) i bawić (delectare). Zakładano bowiem, że dziecko poprzez zabawę nabywa pewnych umiejętności i uczy się życia. Mitologia oraz historia starożytna, wykładana w szkołach, doskonale nadawały się, by za ich pomocą przekazywać ponadczasowe wartości, więc mity szybko trafiły do dziecięcych książeczek.
Gdy się okazało, że znajomość dzieł Platona czy Cycerona nie ustrzegła nas przed okrucieństwem II wojny światowej, świat odwrócił się od antyku. Ale chociaż łacina przestała być powszechnie nauczana, a klasyczny kanon zdawał się odchodzić w zapomnienie, w literaturze dziecięcej zaczęło się pojawiać coraz więcej nawiązań do tradycji antycznej. – W trakcie seminarium na wydziale Artes Liberales Uniwersytetu Warszawskiego zebraliśmy około 130 polskich książek odnoszących się do antyku. Najstarszą jest anonimowa mitologia z 1824 r., a ostatnie pozycje ukazały się w księgarniach w zeszłym roku – mówi kierująca projektem „Nasze mityczne dzieciństwo” prof.