Musical, paradokument, zjawisko jedyne w swoim rodzaju. „Polskie gówno” powstawało bardzo długo i mówiło się o nim trochę tak jak o nowej płycie Edyty Bartosiewicz, czyli że prawie jest gotowy, choć nieznana jest jeszcze data premiery. Tym razem jednak już wiadomo, że dzieło wejdzie na ekrany w lutym. W obsadzie zarówno gwiazdy (m.in. Marian Dziędziel, Jan Peszek, Arek Jakubik, Bartłomiej Topa i Sonia Bohosiewicz), jak i tzw. osobowości (Grzegorz Halama) oraz przedstawiciele środowiska muzycznej alternatywy (obok Ryszarda Tymańskiego występują Krzysztof Skiba, Olaf Deriglasoff, Paweł Konnak, Mikołaj Lizut i Robert Brylewski).
Muzyka w telewizji Polwsad
Rzecz można z grubsza określić jako radykalną satyrę na rodzimą estradę. Fabuła opiera się na nieskomplikowanej historii: punkowy (postpunkowy?) zespół Tranzystory z Pruszcza Gdańskiego wyrusza w trasę koncertową, oddając się wcześniej pod opiekę wąsatego menedżera Czesława Skandala (w tej roli Halama). W trakcie trasy menedżer wypłaca zespołowi drobne datki, a w pewnym momencie przynosi do garderoby nakład świeżo nagranej płyty, tyle że na okładce podano zupełnie innego wykonawcę.
Współdziałanie Skandala z Tranzystorami i ich frontmanem Jerzym Bydgoszczem (Tymon Tymański) to nieustający ciąg mniejszych lub większych afer zarówno moralnych, jak i kryminalnych. W tle tak zwana branża, z rozkapryszonymi gwiazdami, producentami płyt gardzącymi wykonawcami, z którymi przyszło im pracować, impresariami wykorzystującymi seksualnie niezbyt rozgarnięte debiutantki i tłumek trzecioplanowych postaci z mediów i z estrady.