Na kolejne sezony swoich seriali platforma Netflix zwykle każe czekać rok. Ale w międzyczasie odpowiednio stopniuje napięcie. 27 lutego odbyła się premiera trzeciego sezonu „House of Cards”, teraz – zaledwie kilka dni później – powrót zapowiadają twórcy innej superprodukcji.
„Orange is the New Black” wróci 12 czerwca 2015 r. Dobrą nowinę ogłosiła światu aktorka Uzo Aduba (ma na koncie statuetkę Emmy oraz nagrody Amerykańskiej Gildii Aktorów Filmowych):
June 12th! #oitnb https://t.co/s0bLRrWcwJ
— Uzo Aduba (@UzoAduba) marzec 2, 2015
To już trzeci sezon serialu, który tuż po emisji premierowej serii cieszył się większą popularnością niż historia prezydenta Franka Underwooda. „Orange is the New Black” zbiera dziesiątki nominacji i nieco mniej nagród, ale niezmiennie zyskuje uznanie widzów i krytyki.
Historię poznajemy z perspektywy Piper Chapman (w tej roli Taylor Schilling), która trafia do federalnego więzienia dla kobiet w Litchfield trochę przez własną naiwność – usiłowała przekroczyć granicę z pieniędzmi pochodzącymi z przemytu narkotyków. W przestępstwo dała się wwikłać przez wzgląd na uczucie do handlującej narkotykami Alex Vause (Laura Prepon). Kobiety rozstają się na lata, ale ich losy przetną się znowu – choć tym razem (niemal) wyłącznie w podtekście kryminalnym.
Chapman – bo od tej pory tak się wszyscy będą do niej zwracać – ma odsiedzieć 15 miesięcy. Pozna w tym czasie specyfikę żeńskiego więzienia (z uwzględnieniem ogółu patologii systemu penitencjarnego), dozna upokorzeń i niewygód, do których nie przywykła. Za murami zakładu pozostawi bliskich i narzeczonego, będzie też zmuszona do konfrontacji – z dawną ukochaną i nowymi towarzyszkami codzienności.
Nie jest to, wbrew pozorom, opowieść jednej bohaterki. W miarę rozwoju akcji do głosu dochodzą pozostałe współwięźniarki. Zdaniem krytyków serial zawdzięcza popularność właśnie polifoniczności, powikłaniu losów kobiet z różnych środowisk, ich równoważności. „Orange is the New Black” – oparty na książce Piper Kerman (pierwowzór postaci) – ma też inną zaletę: trudną tematykę podaje w lżejszej formie.
„Już sama obsada jest dobrym argumentem, żeby spędzić 12 godzin przed ekranem w fikcyjnym zakładzie w Litchfield. Nawet mimo dłużyzn w akcji serialu – to więzienie wciąż wydaje się sympatycznym miejscem” – recenzował „New York Times”.
Szczegółów trzeciego sezonu jeszcze nie znamy. Wiadomo tylko, że złoży się na niego 14 odcinków (poprzednie dwie serie liczyły po 13). W obsadzie nie zobaczymy zaś Jasona Biggsa (grał narzeczonego Piper Chapman).