Piotr Sarzyński: – Komu spośród pozostałych laureatów naszej nagrody przyznałby pan swoje własne Grand Prix?
Piotr Nawara: – Dworcowi w Rumi. To prawdziwa rewolucja socjologiczna. Potencjał intelektualny tej realizacji jest dużo większy niż wszystkich pozostałych wielkich obiektów, które znalazły się w finale. Sposób podejścia do społecznej roli architektury był w tym wypadku absolutnie nowatorski i na pewno bardzo perspektywiczny. Ta radykalna zmiana funkcji kolejowego dworca powinna być przykładem do naśladowania zawsze, gdy myślimy o obecnym i przyszłym przeznaczeniu obiektów użyteczności publicznej. To krok w kierunku architektury otwartej i mającej szacunek dla człowieka.
A tak w ogóle: czy podoba się panu współczesna polska architektura?
Ostatnie dwa, trzy lata z pewnością były bardzo dobre dla rozwoju nowoczesnej architektury w Polsce. Dodajmy, że tworzonej często siłami projektantów z zagranicy, z których pracowni wyszły tak znaczące obiekty, jak Filharmonia Szczecińska, Teatr Szekspirowski, Muzeum Śląskie czy Muzeum Historii Żydów Polskich. To ciekawa próba przenoszenia na nasz grunt doświadczeń hiszpańskich czy włoskich. Jesteśmy dla nich interesującym rynkiem; buduje się u nas dużo i są to realizacje okazałe, nawet w skali europejskiej, o ważnych funkcjach i wysokich budżetach, które każdy projektant chciałby mieć w swym portfolio. Ale ważne jest pytanie: czy także polscy architekci są w stanie budować poza krajem, zmierzyć się z konkurencją również na jej gruncie?
Jan Sikora, odbierając nagrodę za Stację Kultury w Rumi, powiedział: „wnętrza to też architektura”.