Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

OK, teraz mogę być zły

Benicio Del Toro: OK, teraz mogę być zły

„Ludzie mają konkretne wyobrażenia na temat dobra. Pole manewru dla aktora nie jest więc za szerokie. A zło musi zaskakiwać”. „Ludzie mają konkretne wyobrażenia na temat dobra. Pole manewru dla aktora nie jest więc za szerokie. A zło musi zaskakiwać”. Laurent Emmanuel/AFP / East News
Rozmowa z amerykańskim aktorem Benicio Del Toro o graniu czarnych charakterów i roli w thrillerze „Sicario”, który od 20 stycznia jest do kupienia z POLITYKĄ.
Benicio Del Toro w filmie „Sicario”materiały prasowe Benicio Del Toro w filmie „Sicario”

Janusz Wróblewski: – Od 20 lat częściej grywa pan role złoczyńców niż dobrych. Nigdy nie miał pan dość?
Benicio Del Toro: – Nie odnoszę wrażenia, żebym się cofał. Zawsze zasypywano mnie propozycjami grania ćpunów i bandytów. Mam odpowiednie rysy, budzę niepokój – zachęcano. Ale to tylko pomaga w dokonywaniu artystycznych wyborów. Zależy jak wysoko ustawia się poprzeczkę.

Czym się różni prokurator Alejandro z „Sicario”, który łamie prawo, ścigając przywódców meksykańskiego kartelu, od skorumpowanego policjanta w „Traffic” czy psychopatycznego prawnika w „Las Vegas Parano”?
Reprezentuje gniew i frustrację niewinnych ofiar walki mafii z policją. Próbuje gasić pożar, dolewając oliwy do ognia. To tajemnicza, mocno niejednoznaczna postać.

Jak niegdyś Brudny Harry Clinta Eastwooda?
Właśnie. Nietypowy czarny charakter. Zabójca działający w dobrej wierze. Mocno zmotywowany. Bez moralnych hamulców. Można go nie lubić, różnie oceniać. Najważniejsze, by starać się go rozumieć. Mam zawsze dużo swobody, kreując takie postaci. W tym sensie nie jest to trudne zadanie. Gorzej się gra świętych. Ludzie mają konkretne wyobrażenia na temat dobra. Pole manewru dla aktora nie jest więc za szerokie. A zło musi zaskakiwać.

Co jeszcze czyni Alejandro wyjątkowym mścicielem?
Przemoc, która go dotknęła, rany, które otrzymał w przeszłości, długo w nim dojrzewały. Musiał to wszystko przepracować, stłumić, odsunąć na bok, nauczyć się żyć ponad emocjami. Nigdy kogoś takiego nie grałem. Wydał mi się podobny do samuraja, o którym niedawno gdzieś czytałem. Po latach wyrzeczeń i przygotowań stanął naprzeciw armii wrogów. Wtedy ktoś splunął mu w twarz.

Polityka 3.2016 (3042) z dnia 12.01.2016; Kultura; s. 80
Oryginalny tytuł tekstu: "OK, teraz mogę być zły"
Reklama