Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Człowiek do składania

Reżyser Piotr Dumała o swoim najnowszym filmie „Ederly”

Piotr Dumała (ur. 1956 r.) – reżyser, scenarzysta i scenograf filmów animowanych i fabularnych. Piotr Dumała (ur. 1956 r.) – reżyser, scenarzysta i scenograf filmów animowanych i fabularnych. Leszek Zych / Polityka
Rozmowa z reżyserem Piotrem Dumałą o śmierci, Kafce, polityce i nowym filmie „Ederly”.
Kadr z filmu „Ederly”, nawiązującego do „Zamku” KafkiJacek Drygała/Żółty Szalik Kadr z filmu „Ederly”, nawiązującego do „Zamku” Kafki

Janusz Wróblewski: – Co znaczy Ederly?
Piotr Dumała: – Nie wiem, to słowo mi się przyśniło. Sen był o mężczyźnie, konserwatorze zabytków, który przyjeżdża w poszukiwaniu pracy do małego miasteczka, gdzie biorą go za syna, który przed wielu laty opuścił dom rodzinny i słuch o nim zaginął, uznano go za zmarłego. Pomyślałem, że to ciekawy punkt wyjścia. W sam raz na dziwną, psychoanalityczną, kafkowską powieść. Spisywałem ją etapami. Odcinki drukował miesięcznik „Kino”. Do każdego dołączałem rysunek. Doszedłszy mniej więcej do połowy, po dwóch latach straciłem serce do tej historii. W 2009 r. opowiedziałem o tym jako o pomyśle na film Beacie Liszewskiej, montażystce „Lasu”. Ona zachęciła mnie do napisania scenariusza.

Wyludnione powojenne miasteczko niczym z Schulza. Mityczny ojciec-Demiurgos, żywcem przeniesiony z „Traktatu o manekinach”. Dybuki dawnych mieszkańców. To metafora Zagłady?
Zupełnie nie. Daleki jestem od tematu Holocaustu, także Schulza. Ale każdy widzi to, co mu podpowiada wyobraźnia. Przykładowo dla pana to ojciec z Schulza, dla mnie w tle opowieści stoi mój ojciec. Postać może też schulzowska, na wpół realistyczna. Urodzony jeszcze w zaborach w carskiej Warszawie, gdy żył Freud, gdy kształtował się kubizm. Był wynalazcą. Trochę szalonym, tacy też byli jego przyjaciele. Przez 70 lat przesiadywał codziennie, oprócz niedziel, po 10–12 godzin w odziedziczonym po swoim ojcu warsztacie ślusarsko-tokarskim, gdzie chodziły tokarki jeszcze z XIX w. Miał srebrnego przedwojennego forda z płóciennym odkrywanym dachem, którym jeździłem z nim i z mamą we wczesnym dzieciństwie.

Polityka 47.2016 (3086) z dnia 15.11.2016; Kultura; s. 90
Oryginalny tytuł tekstu: "Człowiek do składania"
Reklama