Oto najbardziej intymna książka Juliana Barnesa, ale tę intymność nie od razu widać. Angielski prozaik opowiada z początku o aeronautach (czyli argonautach XIX w.), pisze o miłości pewnego rodaka do Sarah Bernhard, wreszcie przybliża sylwetkę wybitnego fotografa, który do historii przeszedł jako Nadar. Ale podskórnie pulsuje w pierwszych dwóch z trzech esejów to, co explicite odnajdziemy w trzecim tekście – miłość Barnesa do zmarłej żony Pat Kavanagh, której dedykował „Wymiary życia” i pod której nazwiskiem pisał swego czasu powieści kryminalne.
Barnes pisze o stracie, żalu, samotności, cierpieniu i miłości subtelnie, wręcz oszczędnie, choć nie brak tu słusznego gniewu. Autor „Papugi Flauberta” nie stosuje żadnych medycznych ani psychologicznych terminów, ucieka się do prostych słów, które lepiej nadają się do wyrażenia skomplikowanych emocji. Na tych 150 stronach nie ma też miejsca na żadną niepotrzebną anegdotę, zbędną frazę.
Julian Barnes, Wymiary życia, przeł. Dominika Lewandowska, Świat Książki, Warszawa 2015, s. 156