Takie skomplikowane jest to wszystko – mówi 9-letnia Dagmara, narratorka „Białej Riki”, najnowszej powieści Magdaleny Parys. Rzeczywiście, piętrzą się przed nią kłopoty adaptacyjne – musi odnaleźć się w nowym mieście, ułożyć stosunki z ojczymem, zaaklimatyzować w domu przyszywanych dziadków, ścierpieć rozłąkę z prawdziwym tatą. A wszystko w siermiężnych latach 80. ubiegłego wieku. Dodając do tego perspektywę wyjazdu na zawsze do Berlina, otrzymujemy rzeczywistość, z którą Dagmarze niełatwo dojść do ładu. Radzi sobie więc na swój sposób, próbując zgłębić historię rodziny. Prawdziwe problemy zaczną się, gdy postanowi rysować drzewo genealogiczne, które przypomina labirynt pełen koligacji, opisywanych przez dorosłych za pomocą słów: poniemiecki, nieślubny, przyszywany, przesiedlony, obozowy.
Magdalena Parys, Biała Rika, Znak Litera Nova, Kraków 2016, s. 304