Między kotletem a sumieniem
Recenzja książki: Marta Zaraska, „Mięsoholicy. 2,5 miliona lat mięsożerczej obsesji człowieka”
Ta książka zaczyna się od pytań. Skoro wiemy niemal na pewno, że mięso, zwłaszcza czerwone, ma szkodliwy wpływ na zdrowie, dlaczego tak trudno nam z niego zrezygnować? Skoro przechodząc na wegetarianizm, moglibyśmy znacznie zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych i spowolnić globalne ocieplenie, dlaczego ludzkość brnie w mięsożerstwo? Dlaczego za kotlet czy plaster szynki potrafimy uciszyć sumienie i zamknąć oczy na cierpienie milinów zwierząt? Marta Zaraska, dziennikarka naukowa i korespondentka zagraniczna współpracująca z POLITYKĄ, sama deklaruje się jako niezbyt ortodoksyjna wegetarianka, której zdarza się czasem skapitulować przed plasterkiem bekonu. „Mięsoholicy” to nie jest wegetariańska agitka, to opisana z naukową precyzją podróż przez historię, która zaczyna się przed milionami lat, gdy pochłonięcie jednej bakterii przez drugą zapoczątkowało kształtowanie układu drapieżnik–ofiara, a kończy dziś opowieścią o tym, co robi branża mięsna, by ludzkość w tym uzależnieniu utrzymać. Zaraska analizuje różne aspekty jedzenia mięsa, które w pewnym momencie naszej historii skojarzyło się z władzą, bogactwem i seksem. Wie, że ludzi do wegetarianizmu nie da się zmusić. Proponuje inne rozwiązanie. Nie bądźmy ortodoksyjni; zróbmy raczej coś niż nic. Przejdźmy na fleksitarianizm, czyli ograniczmy w swojej diecie mięso w takim stopniu, na jaki nas stać.
Marta Zaraska, Mięsoholicy. 2,5 miliona lat mięsożerczej obsesji człowieka, Czarna Owca, Warszawa 2017, s. 355