"Instynkt gry" Juli Zeh można ustawić obok innych głosów w debacie nad kondycją współczesnego człowieka. Wieszczy się tu nadejście generacji młodych nihilistów, która przewartościuje wszystkie znane nam wartości.
Jest to rozgrywająca się we współczesnym Bonn historia pary nastolatków, Ady i Aleva, którzy terroryzują nauczyciela. Przedwcześnie dojrzała intelektualnie, Ada określa się jako „15-latka o umyśle staruszki", jest nielubianą pogardzającą światem outsiderką. Zakochuje się w Alevie - 18-letnim cynicznym młodzieńcu z zamożnej rodziny, który namiętnie identyfikuje się z dziełami nihilistycznych filozofów. Trzeci bohater tej historii, Szymon Smutek, to nauczyciel z Polski, postać z innej, anachronicznej epoki: idealista, zakochany w żonie, o zacięciu pedagogicznym. Padnie ofiarą ich eksperymentu. Alev ma sfotografować Smutka potajemnie uprawiającego seks z Adą, a następnie szantażować go i zamienić życie w piekło.
W beznamiętnym, obiektywnym stylu filozoficznego traktatu Zeh podejmuje interesujący, choć chyba lekko zgrany problem teorii filozoficznych, które wprowadzone w życie mogą zawieść tylko do katastrofy. Nawiązuje z pewnością do "Niepokojów wychowanka Torlessa" Roberta Musila, gdzie pisarz zajął się dokładnie tym samym problemem: estetycznej satysfakcji płynącej z okrucieństwa. Z trójki oprawców to Torless, który nie brał bezpośredniego udziału w kaźni szkolnego kolegi, ale jedynie rozważał ją jako problem etyczny, był postacią najbardziej odrażającą. Młody esteta zapowiadał ideologię nazistowską, w której antysemityzm sąsiadował z wyrobieniem estetycznym. Nieprzypadkowo też ulubioną książką Smutka jest "Człowiek bez właściwości" - summa przemyśleń Musila.