„Mimo że bardzo nam zależy, żeby stworzyć szczęśliwy związek albo zawrzeć udane małżeństwo – takie relacje może zniszczyć epizodyczny stres albo dowolne inne okoliczności” – pisze dr Clifford N. Lazarus dla „Psychology Today”. Zresztą nie tylko okoliczności. Związki niszczą też wypracowane latami nawyki, rodzaj – jak to cytowany wcześniej psycholog określa – „interpersonalnej trucizny”.
Takie przyzwyczajenia bywają w skrajnych przypadkach formą emocjonalnej przemocy. Na tyle subtelne i trudne do uchwycenia, że czasem zupełnie przez pary lekceważone. Dla jednej ze stron to zwykle niebezpieczne, bo podkopuje jej poczucie własnej wartości, obniża samoocenę i wpędza w kompleksy. Atakowanej albo atakowanemu wdrukowuje się przekonanie, że związek właśnie tak wygląda i powinien wyglądać. To znaczy: powinien zmuszać do kompromisów, rezygnacji z własnych upodobań czy opinii i do podtrzymywania relacji za wszelką cenę. Taki schemat wbrew pozorom łatwo się utrwala, dlatego wikłamy się często w podobne związki i za każdym razem pozwalamy podobnie traktować.
To oczywiście sytuacje skrajne. Na co dzień bywamy jednak dla siebie nie mniej toksyczni, co przejawia się głównie w pięciu zachowaniach. I staż związku nie ma tu nic do rzeczy. Podajemy za dr. Lazarusem:
1. Narzekanie. „Jeśli chcesz zamienić związek w torturę – narzekanie to właściwy sposób” – powiada psycholog. I precyzuje, że wcale nie chodzi o ustawiczne pretensje do partnera, ale o pewien sposób bycia, doszukiwanie się problemów i niesprawiedliwości nawet w drobnych codziennych sprawach.