Człowiek może oddać jedną nerkę i nie obniży to jakości jego życia. Ta wspaniałomyślność natury wskazuje raczej na znaczenie tych narządów niż zbędny nadmiar. – Kiedy jesteśmy zdrowi, nerki na ogół niewiele nas obchodzą – zauważa prof. Bolesław Rutkowski z Kliniki Nefrologii, Transplantologii i Chorób Wewnętrznych Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. – Gdy trzeba rozpocząć dializę lub znaleźć ich dawcę, okazuje się, że są bezcenne.
Dolegliwości przy schorzeniach tego narządu pojawiają się zazwyczaj dopiero wtedy, gdy czynność nerek jest już znacznie upośledzona. Ten brak wczesnych objawów świadczących o niewydolności bardzo lekarzy martwi, ponieważ w chwili gdy chorobę uda się rozpoznać, często niewiele już można zrobić.
– Sztuczna nerka lub udany przeszczep są w naszych czasach synonimem postępu i dowodem na to, że medycyna wyciąga chorych z największych opresji – mówi prof. Ryszard Gellert, kierownik Kliniki Nefrologii i Chorób Wewnętrznych Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie. – Ale przecież to jest klęska, skoro nie udało się pacjentowi uratować własnych organów, a my mu w tym nie pomogliśmy.
Gdyby szukać odpowiedzialnych za ten stan rzeczy, trzeba by wezwać na przesłuchanie wielu podejrzanych. Na pewno część winy ponoszą pacjenci, którzy tradycyjnie bagatelizują dolegliwości ze strony układu moczowego. Trudności z oddawaniem moczu odczuwa na przykład co piąta kobieta, ale połowa z nich nie informuje o tym swoich lekarzy. Ukryte schorzenia postępują stopniowo i można byłoby je bez trudu wcześniej wyłapać, gdyby pacjent otrzymał skierowanie na proste badanie moczu i zgłosił się później z jego wynikiem.