Meiacanthus atrodorsalis, bo to ona jest bohaterką badań naukowców z University of Queensland w Australii, jest niewielką, 11-centymetrową rybką, zamieszkującą subtropikalne wody Oceanu Spokojnego. Na stronach poświęconych akwarystyce (rybka dilerka jest jedną z popularniejszych rezydentek słonowodnych akwariów) uchodzi za spokojną, bezproblemową i łatwą w hodowli. Jednak ostatnio naukowcom udało się poznać jej ciemny sekret.
O tym, że meiacanthus atrodorsalis jest jadowita, naukowcy wiedzieli już od 40 lat. Jak donosi portal „ScienceAlert”, fakt posiadania przez egzotyczną rybkę zębów jadowych zauważył i opisał zoolog George Losey w 1972 r. Co więcej, nieustraszony naukowiec próbował badać jad, wstrzykując go myszom i samemu sobie. Jego eksperymenty nie przyniosły jednak większych rezultatów i dopiero teraz badaczom udało się ustalić, co Losey dawkował sobie i gryzoniom. Okazało się, że jest to heroina, a w każdym razie substancja bardzo do niej zbliżona.
Ryba, która truje heroiną
Jak tłumaczy jeden z autorów badań Brian Fry, pod względem chemicznym jad Meiacanthus atrodorsalis jest absolutnie wyjątkowy. Meiacanthus wstrzykuje substancję z peptydami opioidowymi, której skutki działania są takie same jak w przypadku heroiny czy morfiny. Substancja hamuje ból, zamiast go wywoływać, co jest zachowaniem unikatowym wśród zwierząt.
Na świecie istnieje co najmniej 2500 gatunków jadowitych ryb, które w momencie zagrożenia traktują swojego przeciwnika wywołującym ból jadem i wykorzystują nadarzającą się okazję do ucieczki. Tymczasem Meiacanthus podchodzi do sprawy w zupełnie innym (nieco bardziej hippisowskich) stylu.