W klubie Simiasza
Laureat Nagrody Naukowej POLITYKI o antycznej poezji obrazkowej
Agnieszka Krzemińska: – Starożytny kanon literacki to Homer, Safona, Sofokles, tymczasem o poetach, którymi się pan zajmuje, słyszeli nieliczni, podobnie jak o wierszach obrazkowych. Czym one są?
Jan Kwapisz: – Poezja obrazkowa pojawia się w hellenizmie, gdy świat grecki się rozszerzył i wybuchła kultura książkowa. Pierwotnie Grecy zapisywali wiersze tekstem ciągłym jak prozę, ale wówczas zauważyli, że tekst ma kształt i że zmieniając długość linijek, można układać z niego figury ilustrujące treść. Wiersze-obrazki to wyrafinowana zabawa materią wiersza, ale ma ona nie tylko aspekt wizualny, stanowi też skomplikowaną grę z tradycją poetycką.
Sięgającą czasów Homera?
Tak, ale podkreśliłbym rolę sympozjonów z tych dawnych czasów, bo jednym z najważniejszych laboratoriów, w których rodzi się poezja grecka, jest pełna śmiechu, zabaw, rywalizacji i wina uczta. Do III w. p.n.e. poezja funkcjonuje głównie w przekazach ustnych, ale gdy kultura książkowa zaczyna wchłaniać tematykę sympozjalną, poeci nabierają poczucia uczestnictwa w rozgrywającej się na przestrzeni wieków uczcie „na kartach książek”. Nawiązują więc do wcześniejszych utworów, współzawodniczą i z tymi, którzy byli, są i nadejdą po nich. Ale nawet jeśli inspiracja pochodzi z przeszłości, pojawiają się też innowacje, jak nowe wzory metryczne czy eksperymenty językowe, czyli akrostychy, palindromy, anagramy czy utwory figuralne.
Ale czy to jeszcze literatura, czy już tylko zabawa?
To zabawa literaturą, a uczestniczy w niej wąskie grono osób, których erudycja i sprawność językowa pozwala tworzyć tak wyrafinowane i osobliwe utwory.