Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Podatek czempionowy

Energia: wielkie przejęcie, wielki spór

Minister skarbu państwa zadecydował, że nabywcą pomorskiej spółki energetycznej Energa będzie Polska Grupa Energetyczna. Choć obie firmy są państwowe, Skarb Państwa ma na tej transakcji zarobić 7,5 mld złotych. Minister Grad obiecuje, że w ten sposób Polska zyska narodowego czempiona gospodarczego, który zapewni tanią energię. Czy takie cuda są możliwe?

Na zorganizowanej przez PKN Orlen konferencji „Ile państwa w rynku, ile rynku w państwie” minister skarbu Aleksander Grad gorąco bronił swojej decyzji. „To wprawdzie nie jest prywatyzacja, ale w pełni transparentna transakcja, której celem jest stworzenie polskiego czempiona gospodarczego” – przekonywał. Odpowiadał w ten sposób na zarzuty prof. Leszka Balcerowicza, który nie zostawił suchej nitki na koncepcji tworzenia państwowych, monopolistycznych molochów, jako cudownej recepcie na kryzys. Trzeba gospodarkę prywatyzować, deregulować a przede wszystkim demonopolizować – przekonywał z profesor dodając, że pomysł łączenia dwóch państwowych firm energetycznych jest chybiony.

Groźby premiera kierowane pod adresem pani prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (która zapowiedziała, że na przejęcie zgody nie wyda) uznał za skandaliczne i nieodpowiedzialne. Ministrem aż zatrzęsło z oburzenia. Z panią prezes UOKiK ma na pieńku. Uważa, że póki wniosek o przejęcie Energi przez PGE nie wpłynie na jej biurko, nie powinna się na ten temat wypowiadać, bo oficjalnie nie ma o niczym pojęcia. Zdaniem Grada - wbrew temu, co powtarza prezes UOKiK - polskiemu rynkowi energii nie grozi nadmierne zmonopolizowanie, a poglądy szefowej urzędu oparte są fałszywych danych.

Problem polega jednak na tym, że podobnie negatywną ocenę transakcji ma też prezes Urzędu Regulacji Energetyki a jemu trudno zarzucić niekompetencję.

Monopol czy nie?

Ministra czeka więc trudne zadanie: jak przekonać, że wzmocnienie monopolistycznej pozycji PGE na polskim rynku, monopolizacją nie będzie i posłuży rynkowi? Nie trzeba mieć jakiejś szczególnej wiedzy, żeby policzyć, że po wchłonięciu Energi PGE zbliży się do 50 proc udziału w rynku produkcji energii i jego sprzedaży. Jeżeli to nie jest monopolizacja, to nie wiem co to jest.

Minister daje jednak do zrozumienia, że działa w stanie wyższej konieczności. Polska elektroenergetyka się sypie, za chwilę zabraknie nam prądu. UE każe elektrowniom płacić za emisję CO2. Dlatego trzeba szybko reagować. Może to zrobić potężny, państwowy koncern, który będzie działał w interesie polskiej gospodarki. Jego wielka skala ułatwi mu wielkie inwestycje – przede wszystkim w elektrownie atomowe. Inaczej koniec z polską elektroenergetyką, bo  zagranicznym inwestorom (też zresztą często państwowym) inwestycje nie będą się opłacać. Wyprodukują  energię u siebie, a  u nas ją drogo sprzedadzą. Koniec z bezpieczeństwem energetycznym. Proste, jasne, logiczne.

Rodzi się jednak pytanie: to po co w ogóle dzielono polską elektroenergetykę na lokalne grupy?  Trzeba było wszystkie firmy połączyć w jeden koncern i jeszcze dodać mu kopalnie. Byłby prawdziwy gigant, czempion nad czempiony. Oczywiście, państwowy, bo tylko państwo potrafi zadbać o gospodarkę. Byłoby to spełnienie marzeń energetyków, zwłaszcza związkowców, którzy w swej przeważającej masie są przekonani, że rynek i konkurencja to jakieś nowomodne pomysły, które do energetyki nie pasują. Energetyka jest naturalnym monopolem, a energia powinna tyle kosztować ile oni zadecydują. Tyle lat to działało i po co to zmieniać? Energetycy byli w stanie przekonać do swoich racji wszystkie ekipy. Wygląda na to, że przekonali również ministra Grada.

Tyle tylko, że to są bajki.

Za fuzję zapłacą klienci

Czempiona nie da się zadekretować. PGE po połączeniu z Energą, będzie wprawdzie jeszcze bardziej dominował na polskim rynku ale żadna europejska potęga z tego nie powstanie. Zarządzany przez polityków i związkowców będzie oczywiście żył dobrze, korzystając ze swej  monopolistycznej pozycji. Banki mu pieniędzy nie poskąpią, bo to najsolidniejszy partner. Tyle tylko, że tę monopolistyczną marżę zapłaci polska gospodarka. Czyli my wszyscy. Także tych kilka miliardów złotych, które PGE zapłaci Skarbowi Państwa za akcje Energii. Cudów nie ma. Przekładając akcje własnych spółek z kieszeni do kieszeni minister Grad nie wyczaruje pieniędzy. PGE wyemituje obligacje, zbierze i wpłaci do budżetu 7,5 mld zł, a potem  doliczy  nam to do rachunku za prąd. W ten sposób rząd wprowadza po cichu nowy podatek, który można nazwać czempionowym. I to w sytuacji gdy stawia przed PGE gigantyczne zadanie sfinansowania programu atomowego.

Mam jeszcze cichą nadzieję, że ten scenariusz mimo, groźnych pomruków premiera i ministra skarbu, jednak się nie sprawdzi. Pierwszą barierą jest opór prezes UOKiK, która zapowiedziała, że zgody nie wyda i niech ją  premier zwolni. Oby tego nie zrobił, bo byłby to fatalny sygnał. Komisja Europejska już wielokrotnie dawała wyraz niezadowolenia ze sposobu, w jaki polski rząd traktuje niezależnych rynkowych regulatorów – UKE, URE, UOKiK.  Ta niezależność od politycznej woli ma swój sens, bo regulatorzy bronią rynku. Kto obroni ich?

Jednak większą nadzieję wiążę z Pomorzem, które nie chce stracić dużej i silnej spółki, płacącej w Gdańsku podatki. Dlatego szykuje się ostra walka, przeciwko inkorporacji Energii do PGE, której zapowiedzią jest artykuł marszałka Bogdana Borusewicza w Gazecie Wyborczej „Energa nie dla PGE”. Artykuł jest zbyt fachowo napisany, by można było uznać marszałka za autora. Wygląda, że powstał w zarządzie Energii, któremu nie w smak utrata samodzielności. Dokładnie w ten sam sposób bronił się Lotos przed inkorporacją przez Orlen. Wszyscy pomorscy politycy zjednoczyli się w oporze i Lotos przetrwał, choć tamto połączenie także próbowano realizować pod hasłami budowania narodowego czempiona. Dziś Lotos radzi sobie całkiem nieźle, a Orlen na polityczne zamówienie zaangażował się w straceńczą inwestycję na Litwie i teraz cierpi.

Bo tak często kończą się rozmaite pomysły gospodarcze wymyślane przez polityków.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Jednorazowe e-papierosy: plaga wśród dzieci, cukierkowa używka. Skala problemu przeraża

Jednorazowe e-papierosy to plaga wśród dzieci i młodzieży. Czy planowany zakaz sprzedaży coś da, skoro istniejące od dziewięciu lat regulacje, zabraniające sprzedaży tzw. endsów z tytoniem małoletnim oraz przez internet, są nagminnie i bezkarnie łamane?

Agnieszka Sowa
11.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną