Machina trochę się zacina
Niemieckie marki przechodzą kryzysy, bo zaczęły grać nie fair
Deutsche Bank ma zapłacić ponad 250 milionów dolarów za współpracę z krajami objętymi międzynarodowymi sankcjami. To jednak i tak niewielka kara w porównaniu z rachunkiem, jaki kilka miesięcy temu bankowi wystawiły Stany Zjednoczone i Wielka Brytania za manipulowanie stopami procentowymi.
To przewinienie będzie Niemców kosztować aż 2,5 miliarda dolarów. Deutsche Bank znajduje się dziś w gruntownym remoncie. Wyrzucono poprzednich menedżerów, a człowiek z zewnątrz – Brytyjczyk John Cryan – sprząta teraz ogromny bałagan po swoich poprzednikach, aby Deutsche Bank wrócił do formy.
Równocześnie pogłębiają się problemy Volkswagena, który miał manipulować nie tylko danymi dotyczącymi emisji tlenków azotu, ale również dwutlenku węgla. Akcje giganta motoryzacyjnego nadal tanieją, a straty rosną. Oczywiście kłopoty Deutsche Banku i afera Volkswagena mają zupełnie różne źródła, ale w pewien sposób są podobne.
W obu przypadkach mamy bowiem do czynienia z uznanymi niemieckimi markami, które postanowiły podbić cały świat. Jednak w swojej ekspansji nie doceniły możliwych zagrożeń, zalicytowały w pewnym momencie za wysoko i by cały czas zwiększać zyski, zaczęły grać nie fair. Volkswagen postanowił udowodnić światu, że diesel może być ekologiczny w każdym pojeździe, a Deutsche Bank zamarzył zostać największą instytucją finansową świata.
Tymczasem ogromnym atutem niemieckiej gospodarki, tak podziwianej na całym świecie, jest zaufanie klientów do wszystkiego, co ona wytworzy. Ludzie z bardzo różnych krajów cenią niemieckie wyroby nie tylko z powodu ich jakości i niezawodności, ale również dlatego, że wierzą obietnicom ich producentów.