Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Wiatr od ruin

Słońce zaszło nad ruinami Wałbrzycha

Droga wiodąca z nieczynnego kamieniołomu do dzielnicy Podgórze odsłania kolejne dowody, że Wałbrzych jest jednym z najpiękniej położonych miast w Polsce. Droga wiodąca z nieczynnego kamieniołomu do dzielnicy Podgórze odsłania kolejne dowody, że Wałbrzych jest jednym z najpiękniej położonych miast w Polsce. Filip Springer
Wałbrzych. Dość łatwo zatrzymać się tu na liszajowatej, spękanej powierzchni, liznąć ją wzrokiem, poczuć w ustach gorycz węglowego pyłu – pomyśleć, że się coś zrozumiało, i odejść. Zbyt łatwo.
Szczawno-Zdrój, choć administracyjnie jest osobnym miastem, to faktycznie stanowi część Wałbrzycha. W domu zdrojowym ciągle można podziwiać portrety księżnej Daisy von Pless z rodu Hochbergów z Książa, którzy przez kilka stuleci byli właścicielami obu miast.Filip Springer Szczawno-Zdrój, choć administracyjnie jest osobnym miastem, to faktycznie stanowi część Wałbrzycha. W domu zdrojowym ciągle można podziwiać portrety księżnej Daisy von Pless z rodu Hochbergów z Książa, którzy przez kilka stuleci byli właścicielami obu miast.

Koloseum. Właściwie można by nie wychodzić z tych ruin. Z rozrzuconych bezładnie cegieł, z poskręcanego żelastwa, bez końca da się tu przecież klecić kolejne nekrologi. Że było i nie ma. I dlaczego? W imię jakiej sprawy? I że tylko ten żal został, taki cichy smutek przewiewany wieczorami po pustych ulicach. Nawet opowieść o przyszłości musi tu przez ruiny przebrnąć. Spacer po gruzowisku to w Wałbrzychu chrzest bojowy dla tych wszystkich, którzy mają odwagę fantazjować o tym, co będzie.

Na razie jednak stoimy na koronie stadionu i patrzymy na najsmutniejsze ruiny tego miasta. Na płycie murawy ganiają za piłką jakieś szczawiki. On ma twarz mędrca i oczy, w których gniew miesza się z melancholią.

Poza świeżą trawą nie ma tu nic, co mogłoby napawać nadzieją. Tak to wygląda. Jak okiem sięgnąć pokruszony beton trybun pamiętających jeszcze wizytę Hitlera w 1932 r. I Wałęsy w 1980 r. I tamten październikowy dzień 1983 r., kiedy 48 tys. ludzi zdzierało sobie gardła, a miejscowy Górnik pokonywał Wisłę Kraków i został mistrzem rundy jesiennej. Wałbrzych tamtego dnia chodził pijany nie tylko ze szczęścia. Tego nie ma.

Wałbrzyskie Koloseum – mruczy nagle pod nosem i pociąga z butelki, którą chował w kieszeni.

Tak tu na to mówią? – Nie, no, ale to widać, że Koloseum, wystarczy przecież popatrzeć – rzuca i odchodzi w swoją stronę. W krzakach pod chylącym się ku upadkowi płotem czekają już koledzy.

Kawałek dalej liście grabi Mirosław Bartnikowski.

Koloseum pan mówi? – uśmiecha się.

Polityka 23.2015 (3012) z dnia 31.05.2015; Na własne oczy; s. 132
Oryginalny tytuł tekstu: "Wiatr od ruin"
Reklama