Ja ciebie nie chrzczę
Coraz więcej nieochrzczonych dzieci w Polsce: skąd ten trend?
Warszawskie Miasteczko Wilanów. Młoda, nowa dzielnica. Rekordowo wielka świątynia Opatrzności Bożej widoczna z kilku kilometrów. Rekordy narodzin – na ponad 12 tys. mieszkańców w 2014 r. aż 460 oficjalnie meldowanych urodzonych, plus drugie tyle nieoficjalnych. Rekord w liczbie chrztów – w Opatrzności chrzczą już w każdą niedzielę i niektóre soboty. Jednak w tej ostatniej kategorii wyjątkowo jest tylko w liczbach bezwzględnych. Bo w Wilanowie chrzczony jest mniej niż co drugi niemowlak – i to jest prawdziwy rekord Polski.
Trend z Wilanowa widać w całym kraju. Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego, porównując dane z 1990 r. z obecną sytuacją, odnotował obniżenie liczby przyjmowanych chrztów o 200 tys. rocznie. W tym samym czasie liczba rodzących się dzieci spadła o trochę ponad 150 tys.
Ochrzczeni rodzice nieochrzczonych niemowlaków mówią o pozorach religijności, w których praktykowaniu nie widzą żadnego sensu. O tym, że przecież chrzest jest niewymazywalny, skoro nawet po apostazji nazwisko ochrzczonego pozostaje na zawsze w kościelnych księgach – a oni nie chcą podejmować takich nieodwracalnych decyzji w imieniu swoich dzieci. Deklarują, że w przyszłości pozwolą dzieciom pójść każdą drogą, w stronę każdej religii, zgodzą się na chrzest katolicki, zorganizują bierzmowanie dla wzmocnienia wiary dziecka – jeśli zgodzi się na to jako nastolatek. Ale też – że sami nauczą się obejmować drzewa albo śpiewać mantry, bo pójdą za dzieckiem do kościoła, synagogi, meczetu, na łąkę. Często mówią o własnym religijnym indywidualizmie, areligijności, akościelności.
W kontrze do rodziny
Badacze podkreślają, że rytuały religijne wciąż mają dla Polaków duże znaczenie. – One jedynie w coraz większym stopniu podlegają desakralizacji, czyli osłabieniu pierwiastka religijnego – tłumaczy prof.