Wiara na miarę
Coraz więcej katolików przechodzi na protestantyzm. Skąd ten trend?
Początkowo Michał traktował myśl o konwersji trochę jak żart. W rodzinie nie było innowierców. Ale jego matka często mówiła, że chyba jej bliżej do ewangelików. Drażnił ją kult świętych jako coś, co ociera się o bałwochwalstwo. W rodzinnej miejscowości Michała jest kościół ewangelicko-augsburski. Jego siostra chodziła tam śpiewać w chórze, on zaglądał na nabożeństwa. I czasem przychodziło mu do głowy: a może by tak... Dojrzewanie do konwersji to był proces. Najpierw narastało zażenowanie Kościołem katolickim: kazaniami księży, wypowiedziami hierarchów, rachitycznymi reakcjami na wyczyny ks. Międlara, kościelną interpretacją gender, która dla niego – humanisty, doktoranta na Uniwersytecie Warszawskim – jest po prostu niestosowną i nieuprawnioną manipulacją. – Ilu listów Konferencji Episkopatu Polski można wysłuchać bez wychodzenia z kościoła? – pyta Michał.
Prosi, by nie podawać nazwiska. Nie mówił jeszcze bliskim o swojej decyzji i wolałby to zrobić osobiście. – Zacząłem chodzić do dominikanów, bo u nich na mszach te listy nie są odczytywane, ale miałem poczucie, że robię jakiś dziwny unik. U nich też zresztą nie zawsze udaje się uniknąć zażenowania. Pamiętam rekolekcje, na których jakiś ksiądz stwierdził, że depresja to kwestia niewyspania. Byłem akurat razem z koleżanką cierpiącą na depresję. Wyszliśmy.
Etap drugi to było bliższe przyjrzenie się Kościołowi luterańskiemu. Na jego korzyść przemawia choćby to, że jest mniejszy, nie jest anonimową masą, a to daje poczucie należności do wspólnoty. I – według Michała – jest jakiś bardziej ludzki. Bez narzucania księżom bezżeństwa i celibatu, otwarty na dopuszczanie kobiet do ołtarza.
Na złości się nie buduje
Luteranie, czyli Kościół ewangelicko-augsburski, to największa wspólnota protestancka w Polsce.