Świadek o pseudonimie Masa uważa się za osobę publiczną. Ma kilka profili na Facebooku, gdzie zamieszcza swoje złote myśli i fotografie ilustrujące gangsterskie lata 90. Razem z dziennikarzem Arturem Górskim publikuje w wydawnictwie Prószyński niekończący się cykl książek o polskiej mafii. Przy milczącej aprobacie Zarządu Ochrony Świadka Koronnego CBŚP i obojętności korzystających z jego zeznań prokuratorów ten były bandyta z kręgów pruszkowskich wszedł w skórę celebryty. Ostatnio chwali się, że będzie miał swój kulinarny program telewizyjny („Gotuj z Masą”). Regularnie występuje w internetowej telewizji, której jest współwłaścicielem wraz z drugim byłym gangsterem Konradem B., występującym pod pseudonimem Caro. – Jesteśmy teraz dziennikarzami – informuje Caro.
Jako dziennikarz Masa jest bezkompromisowy. Atakuje na wielu frontach. Lży nie tylko swoich dawnych wspólników i ich rodziny, ale też innych świadków koronnych oraz dziennikarzy, pisarzy, działaczy piłkarskich i sportowców (głównie bokserów), reżyserów filmowych czy prawników. Generalnie przedstawia świat, w którym to on jest najmądrzejszy, najuczciwszy i najsilniejszy. Pozostali to nieudacznicy.
Pan gangster był chory
Jakiś czas temu szczególnie upodobał sobie gnębienie swojego byłego znajomego, boksera Andrzeja Gołoty, i jego żony Marioli. W wywiadach udzielonych wiosną 2015 r., najpierw portalowi Onet, a zaraz potem „Super Expressowi”, Masa nagle ujawnił, że w 1999 r. walka Gołoty z Michaelem Grantem, którą polski bokser wygrywał wysoko na punkty, ale nieoczekiwanie w 10 rundzie zszedł z ringu, co oznaczało poddanie, była ustawiona przez Andrzeja K. ps. Pershing. Masa i Pershing postawili po 1,5 mln dol. na porażkę Gołoty. Zarobili, jak twierdził Masa, 7 mln dol.