Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Nieuchwytny

Bezkarny Zbigniew Stonoga

Zbigniew Stonoga Zbigniew Stonoga Tomasz Gzell / PAP
Sąd właśnie wydał list gończy za Zbigniewem Stonogą, gdy ten nie stawił się 15 lutego na odsiadkę za pospolite oszustwo. Uciekł za granicę, skąd – kreując się na polityczną ofiarę – apeluje do swoich fanów, by organizowali demonstracje w imię jego wolności.
Zbigniew Stonoga na demonstracji służb mundurowych, 2015 r.Witold Rozbicki/Reporter Zbigniew Stonoga na demonstracji służb mundurowych, 2015 r.

Zbigniew Stonoga (43 lata), zwany często przez media kontrowersyjnym biznesmenem, to dawny asystent posłanki Hojarskiej z Samoobrony. Ten sam, o którym zrobiło się głośno, gdy w czerwcu 2015 r. wrzucił do sieci akta śledztwa z zapisem podsłuchów z restauracji Sowa i Przyjaciele, co wywołało polityczną burzę i dymisje w rządzie Ewy Kopacz. Na bazie tej sławy założył we wrześniu 2015 r. partię Stonoga Partia Polska, która jednak w wyborach przepadła z kretesem i po dwóch miesiącach, w listopadzie 2015 r., ją wyrejestrował. Ostatnio zrobił wiele, by znowu wejść do politycznej gry, licząc, że uchroni go to przed więzieniem za pospolite przestępstwo.

Chodzi o zdarzenia z 2009 r. Stonoga prowadził firmę sprzedaży używanych samochodów. 15 lipca Anna S. zawarła ze Stonogą umowę sprzedaży swojego Lexusa ES 330. Umówili się na 77 tys. zł, które Stonoga zobowiązał się przekazać na konto pani Anny do 1 września. Z późniejszych ustaleń śledztwa wynika, że Stonoga wybrał się tym autem na wakacje po Europie, po czym 29 lipca sprzedał je za 54 tys. zł (z niesprawną skrzynią biegów), fałszując podpis właścicielki na umowie sprzedaży i pokwitowaniu odbioru pieniędzy. Tymczasem samą kobietę zaczął zwodzić. Gdy 1 września pieniądze nie wpłynęły, Anna S. przyjechała do komisu. Stonoga nie powiedział jej, że auto sprzedał, tylko poprosił o przedłużenie terminu zapłaty do 15 września. Gdy tego dnia zadzwoniła do niego, powiedział, że właśnie wydał polecenie przelewu. Pieniędzy wciąż nie było, Stonoga nie odbierał od niej telefonów, potem sam zadzwonił, mówiąc, że ma problem ze sprzedażą auta i że może zapłacić jej 40 tys. zł. Kobieta zażądała zwrotu samochodu. Dowiedziała się, że to chwilowo niemożliwe, bo auto jest w Rzeszowie. Wreszcie poszła na policję. Wtedy Stonoga wysłał jej na konto 5 tys.

Polityka 10.2017 (3101) z dnia 07.03.2017; Społeczeństwo; s. 34
Oryginalny tytuł tekstu: "Nieuchwytny"
Reklama