Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Co wolno Thiersemu?

Gromy za antyneonazistowski protest

Wiceprzewodniczący Bundestagu, socjaldemokrata Wolfgang Thierse, ściągnął na siebie gromy, ponieważ 1 maja czynnie zaprotestował przeciwko legalnej demonstracji neonazistów.

Chadecy zarzucają mu narażenie na szwank urzędu, który reprezentuje. Skoro demonstracja NPD była legalna, to jako czołowy przedstawiciel najważniejszej instytucji państwowej, parlamentu, nie miał prawa przeciwko niej występować.

Thierse z kolei uważa, że prawa ma takie same – ani większe ani mniejsze, jak każdy obywatel - i wolno mu było dać świadectwo, że jest przeciwko przeciwnikom demokracji. Krytycy – zresztą również z SPD – zarzucili mu, że zachował się niegodnie, bo wziął udział w wyświechtanym rytuale protestu, zerkając zarazem, czy są przy tym media. W wywiadzie dla berlińskiego „Tagesspiegla” Thierse odparował, że niegodne jest wzywanie ludzi do odwagi i obywatelskiego oporu, a potem samemu uciekanie w krzaki. Dziwne, dodał, że opinii publicznej nie oburza fakt przejścia tysiąca neonazistów przez Berlin, lecz to, że polityk wziął udział w małej akcji biernego oporu. „Chyba poprzesuwały się tu akcenty, a przemilczanie istnienia neonazistów mogłoby zakrawać na ciche przyzwolenie, co jest niedopuszczalne.”

Jednak jego przeciwnicy też mają solidne argumenty. „Godne pochwały jest, że obywatele są przeciwko (ledwo, ledwo) dozwolonemu mityngowi ekstremistów, ale nie fakt blokady – zżyma się komentator „Frankfurter Allgemeine”. Tym razem politycy i członkowie organów państwa, które musi chronić mniejszości, nie świecili dobrym przykładem. (Rzekoma) większość nie może według własnego widzimisię decydować, kto kiedy gdzie i jak ma prawo demonstrować. Nie może też traktować oszołomów niczym wyjętych spod prawa. A czy pomyślano wówczas o policjantach? Przecież ich obowiązkiem jest doprowadzić legalny pochód do końca, a w ten sposób znaleźli się między frontami.

Reklama