Kto kogo zaleje?
Unia Europejska i Afryka: nowa kolonizacja czy obopólny interes
Miało być pełne otwarcie rynków, ale zamiast tego Unia i 77 jej byłych kolonii prawdopodobnie zawrą czasowe porozumienia, które nie obejmą wrażliwych segmentów rynku, na których Unii zależało. Otwarcie rynków usług i zamówień publicznych mają poczekać, podała prasa zagraniczna (w ostatnich tygodniach donosiły o tym m.in. agencje Reuters, IPS, Forbes.com, EurActive, „Financial Times", „International Herald Tribune"). Bruksela była bardzo zdeterminowana, żeby podpisać dalej idące porozumienie, tłumacząc, że takie jest stanowisko Światowej Organizacji Handlu: pięć lat systemu preferencji dla biednych, a potem całkowita liberalizacja handlu. Okazało się jednak, że termin 31 grudnia na satysfakcjonujące zakończenie pięcioletnich rozmów jest „nierealistyczny".
Cała sprawa plasuje się na linii głównego podziału w systemie światowego handlu i globalizacji gospodarek świata. Rozwinięte kraje europejskie wyhodowały już swoje przemysły w cieplarniach protekcjonizmu zeszłego wieku i od dawna podlegają internacjonalizacji - choć do tej pory rządy narodowe Unii wspomagają i chronią przemysły i rolnictwo. Globalizacja i otwarcie gospodarcze nadal działają na korzyść Europy, jak potwierdzili komisarz Unii ds. handlu Peter Mandelson i Manuel Pinho, minister ds. handlu Portugalii w artykule zamieszczonym w „International Herald Tribune". „Europejscy konsumenci i firmy korzystają z taniej produkcji w krajach o wrastających gospodarkach, które są również wielkimi i rosnącymi rynkami dla europejskich produktów", napisali. Odpowiedzią na globalizację powinna być ze strony Europy „rozwaga, a nie protekcjonizm".