Hiszpania jest tradycyjnie wakacyjną mekką, cudzoziemcy wykupili tu całe osiedla. – Anglicy mają swoje dzielnice na przykład w Cumbre del Sol, ze sklepem obsługiwanym także przez Anglików. Nie znają ani słowa po hiszpańsku, chociaż mieszkają tam od lat. Najdroższe nieruchomości kupują teraz Rosjanie. Trzymają się razem, w Calpe na Costa Blanca zbudowali cerkiew – opowiada Małgorzata Wargocka-Borska z Casa en Sol, firmy pośredniczącej w zakupie nieruchomości w Hiszpanii. Dużo kupują Niemcy, Szwedzi, a ostatnio także Polacy. Pośrednictwo w sprzedaży mieszkań i domów wakacyjnych w Hiszpanii to biznes, którym zajmuje się w Polsce kilkanaście firm.
229-metrowy nowy apartament w El Albir na Costa Blanca, luksusowo wykończony, z pełnym wyposażeniem kuchni i dwóch łazienek, w budynku z całodobową ochroną, klimatyzacją, basenem, w odległości ok. 100 m od morza, można kupić za 295 tys. euro. W przeliczeniu na złote metr kosztuje około 5 tys. Apartament sprzedaje bank, który przejął nieruchomości zadłużonego dewelopera.
Bank chce na ogół tyle, ile deweloper jest mu winien. Podobnie jest z mieszkaniami, których właściciele przestali spłacać kredyty: bank chce tylko odzyskać swoje. W praktyce schodzi nawet poniżej zadłużenia hipotecznego. Dlatego nieruchomości bankowe są zawsze sporo tańsze, niż sprzedawane przez inwestorów i prywatnych właścicieli. Cena metra nie przekracza czasem tysiąca euro (patrz ramka). W dodatku na ich kupno można dostać korzystny kredyt.
Po inwestycyjnym boomie
Wielka wyprzedaż skończy się nieprędko: na kupca czeka w Hiszpanii ponad milion domów i mieszkań zbudowanych w czasie inwestycyjnego boomu. Z tego znaczna część nad morzem i w górach.
– Zakupy nieruchomości za granicą zaczęły rosnąć w drugiej połowie 2010 r.