Wybory wprawdzie nie są aktem czysto intelektualnym, w którym słowo przymierza się do słowa, programy są w dużej mierze aktem emocjonalnym, reakcją na sytuację zastaną. Nie można też bagatelizować odruchów stadnych, decyzji grupowych itd., w których rozstrzyga nie tyle myśl programowa, co nastrój i historyczne „prądy wznoszące”. Są wyborcy, dla których najważniejszy jest obraz kampanii, sceneria poszczególnych odsłon, wygląd i gra aktorów, a nie słowa, jakie wygłaszają. I są tacy, którzy w polityce widzą zorganizowane działanie podporządkowane wyraźnym założeniom programowym. Dziś, gdy przychodzi nam rzeczywiście wybierać spośród różnych kandydatów i ugrupowań, warto porównać programy, zanim ruszy teatr wyborczy, nim na scenę wejdą główni aktorzy, zabiegając o nasze głosy.
Ograniczamy się w niniejszym tekście do porównania dwóch programów: „Solidarności” i PZPR w postaci referatu programowego na II Konferencję delegatów tej partii oraz deklaracji wyborczej uchwalonej przez tę konferencję. Spróbujmy znaleźć zbieżności i różnice, zarówno w słowach, jak i nastrojach.
O ile słowa Komitetu Obywatelskiego, który formułował program wyborczy „Solidarności”, adresowane są przede wszystkim do wyborców, którzy mają niedługo pójść do urn, o tyle słowa Biura Politycznego KC PZPR zwracają się nie tylko do „swoich” wyborców, ale także do niezdecydowanych i przeciwników politycznych.
Dwie postawy
Te dwie odmienne postawy są zrozumiałe. Komitet Obywatelski „Solidarności” sam stawia sobie pytanie: dlaczego uczestniczymy w tych wyborach i co to nam da? I odpowiedzi, jakie formułuje, są ogólną, ideową wykładnią programu wyborczego. Są też kolejną próbą uzasadnienia całej polityki współudziału w ustaleniach „okrągłego stołu”: „chcemy ten system zmieniać, dokonując tego na drodze ewolucyjnych przemian, wykorzystując także metody parlamentarne”, a „celem jest suwerenność narodu i niepodległość kraju, naprawa Rzeczypospolitej”.