Rządzący Hiszpanią z rozmachem socjaliści szykują jeszcze jedną zmianę obyczajową, o daleko idących konsekwencjach. Hiszpański noworodek, jak wiadomo, dostaje oba nazwiska po rodzicach. Tradycyjnie jako pierwsze występowało nazwisko ojca, a na drugim miejscu – matki. I w większości przypadków właśnie to pierwsze nazwisko – ojca – było używane na co dzień (a pełna forma tylko w oficjalnych dokumentach). Co przeczy równości płci. W myśl proponowanej reformy nazwiska figurowałyby w porządku alfabetycznym. Chyba że rodzice zdecydowaliby inaczej; gdyby się nie dogadali, automatycznie stosowana byłaby zasada kolejności liter alfabetu. Według tej reguły dyktator Francisco Franco znany byłby jako Bahamonde, piłkarz Fernando Torres jako Sanz, a o aktualnym premierze nie mówilibyśmy Zapatero, lecz raczej Rodriguez.
Polityka
47.2010
(2783) z dnia 20.11.2010;
Flesz. Świat;
s. 11